Lotnisko na Ibizie. Niezbyt
wielkie, ale zadbane i zatłoczone. Panował ogromny ruch, ludzie przyjeżdżali i
wyjeżdżali. Zresztą czemu się dziwić, w końcu jest środek sezonu wakacyjnego.
Każdy chce odpocząć od życia codziennego, od trosk i problemów, od pracy…
Olalla i jej przyjaciele nie byli wyjątkiem.
Odebrała ją cała ekspedycja
powitalna. Oczywiście najbardziej uradowany był Sergio, który nie chciał
wypuścić z ramion ciężarnej dziewczyny. Sam jej widok sprawiał, że na jego
twarzy pojawiał się wielki uśmiech, a co dopiero fakt, że wreszcie może ją
przytulić, pocałować. Ich rozłąka trwała zaledwie tydzień, zdarzało im się, że
nie widzieli się znacznie dłużej, ale głównym czynnikiem były tutaj wakacje.
Chęć spędzenia urlopu z ukochaną osobą, było czymś naturalnym, zwłaszcza, że
wolnych dni Sergio nie miał za wiele. Zaraz po powrocie musiał gnać do pracy,
trzeba się wywiązać z podpisanych kontaktów, sesji zdjęciowych, reklam i
promocji. Dlatego siedem dni w towarzystwie Olalli to bardzo mało, zwłaszcza,
że ta chciała wiecznie coś zwiedzać, spacerować, oglądać. Zero intymności, zero
sytuacji „sam na sam”. Ale między innymi za tą żywiołowość ją kochał.
- Jak podróż? – zapytał,
zarzucając jej rękę na ramię i idąc w stronę samochodu.
- W porządku, było spokojnie.
- Jadłaś coś?
- Nie, nie miałam ochoty, ale
teraz czuję, że chyba mogłabym coś zjeść.
- Zabierzemy cię do naszej
ulubionej restauracji – rzekła Sara. – Znaleźliśmy ją przez totalny przypadek.
Jest ukryta z tyłu, za budynkami, mało ludzi tam przychodzi, ale jest
rewelacyjna. Jedzenie jest po prostu boskie!
- W takim razie nie mogę się
doczekać – odpowiedziała z uśmiechem. – Ale najpierw musimy pojechać do hotelu.
Muszę się przebrać, bo nie spodziewałam się takiego upału! Jak wy tu
wytrzymujecie?
- Kwestia aklimatyzacji – zaśmiał
się Sergio.
- Chyba klimatyzacji – wtrącił się
Iker. – Ja nie przebywam w miejscach, gdzie nie ma przepływu powietrza lub
wiatraków. Najchętniej w ogóle bym nie wychodził z hotelu, tam jest chłodek,
ale ta dwójka nie daje mi spokoju – rzekł, spoglądając gniewnie na żonę oraz
przyjaciela. – Chodźmy tu, chodźmy tam… Tylko chodzenie im w głowach!
- Nie denerwuj się, bo złość
piękności szkodzi – zaśmiała się Sara i pocałowała mężczyznę swojego życia w
policzek.
Po krótkiej wizycie w hotelu,
przyjaciele udali się do wspomnianej restauracji „El Divinio”. Była taka…
zwykła, czyli dokładnie taka jakie Olalla lubiła najbardziej. Bez zbędnych udziwnień,
bez bogactwa i przepychu. To proste skromne miejsce, w którym można miło
spędzić czas ze znajomymi i dobrze zjeść.
- Żałuj, że nie widziałaś Ikera –
zaśmiał się Sergio, podczas opowiadania historii z pierwszych dni ich pobytu na
Ibizie. – Zgrywał chojraka, udawał odwagę, szpanował ile wlezie, a jak przyszło
do skoku to myślałem, że popuści w portki! – zarechotał, a całe towarzystwo
(oprócz Ikera, oczywiście) mu zawtórowało. – Już nawet Sara skoczyła z tego
klifu, a ten „stary dziad” się wzbraniał, zastanawiał, przymierzał, raz w
prawo, potem w lewo. No ubaw po pachy! Żałuj, że tego nie widziałaś.
- Musiało być zabawnie.
- Wypraszam sobie – rzekł poważnie
bramkarz, biorąc do ust porcję ryżu z warzywami. – Ja mam swoje lata! Wy,
dzieciaki, możecie sobie szaleć, ale ja, podobnie do Olalli, wolę bardziej
stateczne rozgrywki.
- Nudziarz! – krzyknęli
jednocześnie Sara i Sergio, przybijając sobie piątki, co Iker skwitował tylko
złowrogim warknięciem.
- Nie martw się, pójdziemy razem
pozwiedzać ruiny zamkowe. – Olalla pogłaskała szwagra po ramieniu, jednocześnie
wystawiając język pozostałej dwójce.
- A tak w ogóle – ocknął się nagle
Sergio. – Olallo, miałaś nam zdradzi płeć naszego dziecka. Nie wywiniesz się z
tej obietnicy. Ja już nie mogę się doczekać.
- To prawda – zgodziła się Sara. –
Trajkocze o tym od kilku dni.
- Zamierzam dotrzymać słowa –
rzekła. Z tajemniczym uśmiechem wyjęła z torebki malutki pakunek, w którym
skrywała malutkie, dziecięce buciki. Zdawała sobie sprawę, że to banalne, tani
chwyt stosowany w każdej komedii romantycznej, ale zawsze chciała to zrobić.
Ciekawa była reakcji przyjaciół, ale najciekawsza była reakcji Sergio. Był
bardzo spontanicznym mężczyzną, nie krył swoich uczuć, dlatego spodziewała się
szału radości i uśmiechu, który nie schodziłby mu twarzy. To jego szaleństwo
uwielbiała najbardziej!
Nieśmiało wręczyła pudełeczko
Hiszpanowi. Nic nie powiedział. Wpatrywał się w nie niczym w magiczny
przedmiot, którego nie umiał zastosować. Dotykał go z prawdziwą, nie udawaną
czułością, obchodził się z nim jak z jajkiem i Olalla mogłaby przysiąc, że
trzęsły mu się ręce. Uśmiechem zachęciła go do rozpakowania.
Sergio delikatnie pociągnął za
czerwoną wstążeczkę. Zajrzał do środka i przed jego oczyma ukazała się para
maluteńkich bucików. Niebieskich. Przyglądał im się przed dłuższą chwilę. Przy
stoliku panowała napięta atmosfera, bo Sergio jakby zastygł w bezruchu. Każdy
spoglądał na siebie z zapytaniem, ponieważ się tego nie spodziewali.
- W porządku? – zapytała w końcu
Sara, delikatnie szturchając obrońcę. Chłopak bez słowa pokiwał głową, nie
odrywając wzroku od zawartości pudełka.
- Sergio? – Olalla była
zdezorientowana. Zapewne go rozczarowała. Wolałby córeczkę. Kilkakrotnie jej
powtarzał, że płeć jest bez znaczenia, bo z chłopcem kopałby piłkę i bawił się
samochodzikami, a dziewczynkę uczyniłby swoją małą Księżniczką, która byłaby
jego oczkiem w głowie. Wiec dlaczego się nie cieszy? Czy nie najważniejsze jest
to, że dziecko jest zdrowe? Jakie znaczenie ma płeć, no jakie?
- W porządku – odpowiedział w
końcu, bezbarwnym tonem. I wówczas pękł. Pękł niczym bańka mydlana, rozpłakał
się jak dziecko. Łzy ciurkiem spływały mu po policzkach, a on bezbronny,
zakłopotany i szczęśliwy jak nigdy przedtem, starał się ukryć twarz w dłoniach.
- Sergio… - Olalla wstała od stołu
i podeszła do chłopaka. On uczynił to samo. Wpadli sobie w ramiona i razem
płakali. Sergio ze szczęścia, a dziewczyna przez niego. Widok zapłakanych
mężczyzn od zawsze ją wzruszał.
- Dziękuję – wyszeptał jej do
ucha.
Po kilku minutach sytuacja została
opanowana. Sergio uspokoił się i łzy zastąpił tak wyczekiwany przez wszystkich
uśmiech. Nie mógł się powstrzymać i w barze zamówił kieliszek czystej wódki.
Wypił całą zawartość za jednym zamachem, bez popicia, za zdrowie swojego synka.
- A skoro o dzieciach mowa… -
powiedziała Sara z tajemniczym uśmieszkiem.
- Nie! – zapiszczała Olalla. –
Poważnie? Ty też?!
Brunetka pokiwała twierdząco głową
z niepohamowaną radością.
- Sarita!!! – Siostry od razu
rzuciły się sobie w ramiona. Nie zabrakło łez wzruszenia i radosnych okrzyków
radości. Już teraz zaczęły snuć plany dotyczące dzieci, ich przyszłości,
wspólnych zabaw i tym podobnych rzeczy. – Iker, tatuśku! – powiedziała do
bramkarza, mocno go ściskając. – Postarałeś się. W samą porę! Gratuluję.
- Dzięki – rzekł, nie zaprzestając
uśmiechania się. – To teraz moja kolej. – Iker szybkim krokiem ruszył w
kierunku baru, w którym zamówił setkę czystej wódki i wypił ją w sposób
preferowany przez Sergio.
Ten wieczór nie mógł skończyć się
inaczej niźli libacją alkoholową w wykonaniu chłopaków. Podczas, gdy panie
uskuteczniały plotkowanie na wszelkie możliwe tematy, przy stoliku w kącie,
panowie pili na potęgę świetnie się przy tym bawiąc. Bo jak można zabronić dwóm
dorosłym, szczęśliwym mężczyznom, bawienia się i celebrowania przyszłego
ojcostwa? Dlatego też Olalla i Sara przymykały oko na ekscesy piłkarzy i
zajmowały się sobą.
- Spodziewałam się, że będzie
zadowolony, ale nie sądziłam, że aż tak – zaśmiała się Olalla, upijając łyk
koktajlu owocowego. – Za to Ikera nie widziałam tak ubzdryngolonego, chyba od
czasu waszego wesela.
- O nie, nawet wówczas trzymał
fason.
- Magia wakacji.
- Niech żyje urlop. – Sara
chwyciła w dłoń swoją szklankę i stuknęła nią o naczynie siostry.
- Muszę ci coś powiedzieć. –
Olalla zrobiła pauzę, gdyż długo zbierała się do tej rozmowy. – Nie byłam na
badaniach.
- Jak to?
- Byłam w Toledo. Z Mesutem.
- Co?
- Spotkałam go przez przypadek, w
supermarkecie. Pamiętasz, byłyśmy tam razem. Ty poszłaś do kasy, a ja po
powidła dla Sergio. Niechcący na niego wpadłam, wyglądał koszmarnie. Był
zaniedbany, przygnębiony… Zrobiło mi się go strasznie żal.
- Dlatego postanowiłaś mu pomóc.
- Znasz mnie. Nie mogę przejść
obojętnie wobec ludzkiego cierpienia.
- Coś się tam wydarzyło? Coś
niepożądanego?
- No…
- O mój Boże! Spałaś z nim? –
zapytała, nachylając się nad siostrą.
- Nie, coś ty. – Olalla spojrzała
na Sergio, który w tym momencie wznosił toast i niemalże spadł z krzesła.
Zaśmiała się cicho, a kiedy ich spojrzenia się spotkały, posłała mu serdeczny
uśmiech. – Całowaliśmy się tylko.
- Po co dajesz mu nadzieję?
Myślałam, że ta sprawa jest już zamknięta.
- Bo jest. To było nasze
pożegnanie. Powiedziałam mu o tym i obiecał, że nie będzie robić żadnych
problemów.
- Wierzysz w to?
- Tak. Dlaczego miałoby być
inaczej?
- Ano może dlatego, że znów cię
omamił. Coraz mniej lubię tego chłopaka…
- Nie przesadzaj. To rozdział
zamknięty. Kocham Sergio i to z nim chcę być.
- Nie rozumiem cię, Olalla.
Przysięgam, że cię nie rozumiem. Masz wszystko: kochającego faceta, wspaniały
dom, dziecko w drodze. Czego ty szukasz u tego Niemca?
- Sama nie wiem… Ale to już
koniec.
- Oby, Oli. Oby…
Wakacje na Ibizie dobiegały końca.
Ostatni wieczór pary postanowiły spędzić osobno, z racji tego, że wszystkie
pozostałe spędzali razem. Mieli dość głośnych imprez, kolacji w restauracjach,
spacerów po bulwarze. Odrobina wyciszenia dobrze im zrobi, zważywszy na to, że
nie mieli okazji nacieszyć się rajską wyspą samodzielnie.
Na Sergio czekało wielkie
wyzwanie. On, zatwardziały kawaler, rozwiązły mężczyzna, namiętny kochanek,
miał wydać wyrok sam na siebie. Postanowił się ustatkować, zmądrzeć i poświęcić
tylko jednej kobiecie. Co ta miłość robi z ludzi? Pierścionek zaręczynowy
grzązł mu w kieszeni od dwóch tygodni. Nie miał pojęcia, co z nim zrobić, jak
go wręczyć Olalli, ale przysiągł sobie jednego. Że będzie to tu, na Ibizie,
podczas tych wakacji, zanim dziecko przyjdzie na świat.
Para wybrała się na romantyczny
spacer po plaży. On, w białych, lnianych spodniach i czarnej koszulce. Ona w
zwiewnej, letniej sukience. Spacerowali brzegiem, pod nogami czuli nagrzany
przez słońce piasek, od czasu do czasu ich stopy podmywały ciepłe fale, a nad
głowami wisiał im piękny księżyc, który oświetlał drogę do hotelu. Trzymali się
na ręce, nie szczędzili sobie czułych słów, śmiechów i z rozżaleniem wspominali
dawne czasy, kiedy byli jeszcze beztroskimi ludźmi.
- Szkoda, że to koniec –
powiedziała Olalla, spoglądając w jego brązowe tęczówki. – Co będziemy robić po
powrocie?
- Ja niestety mam pracę. Muszę
jechać do Barcelony na nagranie spotu reklamowego, a później czeka mnie wizyta
w Londynie. – Dziewczyna westchnęła głośno. Znów czekały ją samotnie dni. –
Olalla, chciałbym jeszcze ci coś powiedzieć.
Sergio stanął przed ukochaną i
chwycił jej dwie dłonie. To był ten moment. Poczuł w sobie nagły przypływ sił
witalnych i teraz nic nie było w stanie odwieść go od zamiaru, który sobie
wyznaczył.
- Długo się do tego zbierałem, ale
czuję, że podjąłem słuszną decyzję. Wiele razy się zastanawiałem jak to zrobić.
Raz myślałem o romantycznej kolacji, potem wymyślałem jakieś cuda, nie widy,
ale wówczas przypomniałem sobie jak powtarzasz, że to minimalizm poprowadzi nas
do wielkich rzeczy. Także ja, teraz, w obliczu mokrego piasku, szumu morza i
blasku księżyca, proszę ciebie, Olallo Carbonero Arevalo, o rękę. – Sergio
wyciągnął z kieszeni niewielkie, czarowne pudełeczko. Klęknął przed nią na
jednym kolanie i otworzył je, prezentując ukochanej okazały pierścionek z
białego złota z niebieskim oczkiem.
Dziewczyna stała jak zaklęta. Nie
mogła uwierzyć, że to się właśnie dzieje. Ktoś jej się oświadcza! I to nie byle
kto! Była pewna swoich uczuć do Sergio, kochała go, ale nie wiedziała, co na to
wszystko powie Mesut. Jego także wciąż darzyła uczuciem. Być może nie takim
silnym jak niegdyś, być może nie tak mocnym jak to było w przypadku Sergio, ale
mimo wszystko czuła, że zrobi mu się piekielnie przykro, kiedy usłyszy o
zaręczynach. Niejednokrotnie podczas pobytu w Toledo powtarzała mu, że między
nimi nigdy już nic nie będzie, że kocha Sergio i to z nim chce tworzyć swoją
przyszłość. Jednak teraz, widząc klęczącego przed nią Hiszpana, z pierścionkiem
w dłoni, naszyły ją poważne wątpliwości.
Nie, nie mogę dać się zwariować. Muszę myśleć o tym, co jest dobre dla
mnie i dla dziecka. Przecież ja go kocham. Nad czym się jeszcze zastanawiam?
– pomyślała.
- Tak – odpowiedziała, a na jej
twarzy pojawił się promienny uśmiech. Sergio podskoczył z wrażenia i w ferworze
ekscytacji upuścił pierścionek na piasek.
- O, cholerka – zaklął. – Zaraz go
znajdę, nie panikuj. – Chłopak po omacku przeczesał piasek i w końcu odnalazł
zgubę. – Mam! – krzyknął, wsuwając pierścionek na palec dziewczyny. Zaraz potem
złączyli się w miłosnym uścisku.
Resztę wieczoru spędzili w swojej
sypialni. W blasku świec, przy grającym telewizorze, poddawali się czułym
pieszczotom. Nie obyło się też bez miłych rozmów dotyczących imienia dziecka,
jego przyszłości, szkoły do której pójdzie, zajęć na które będzie uczęszczał…
Były to dalekosiężne plany, ale to im nie przeszkadzało. Cieszyli się
chwilą.
- A ślub weźmiemy po porodzie –
stwierdził Sergio, odgarniając z jej policzka kosmyk niesfornych włosów. – Tak,
żebyś mogła ślicznie wyglądać w sukni ślubnej.
- Widzę, że wszystko już sobie
zaplanowałeś.
- Tak. Nie jesteśmy razem za
długo, ale tyle już ze sobą przeszliśmy, że znam cię na wylot. Pamiętam jak mi
opowiadałaś, że chciałabyś mieć piękny ślub. I będzie taki, obiecuję ci to.
- Kocham cię, wiesz?
- Wiem – odparł, całując ją w
nagie ramię.
__________
No i tak to wygląda...
P.S. Zapraszam także na nową notkę na moim głównym blogu - Ozilla - Moja twórczość.
Ooooooooooch. Jak słodko!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że Ramos musiał upuścić pierścionek w piasek. Nie byłby sobą. A Iker też będzie tatusiem! No, wreszcie się chłopak postarał :D Może to będzie córeczka, skoro Ramos będzie miał synka? Boże, jeszcze się popłakał... Facet się zmienił przy Olalli jak nic.
Ty... A jak Ozil naprawdę się zabije, kiedy dowie się, że Olalla przyjęła zaręczyny Ramosa? Ja nie wiem. Niby skłamał, i to były witaminy, ale to niemiec - wszystko może mu strzelić do łba.
Kocham to opowiadanie *.*
Ładny, wzruszający i chwytający za serce rozdział. Przyznaję to z bólem, bo nie lubię Sergia u boku Oli, tam powinien być tylko i wyłącznie Mesut. I mam nadzieję, że jednak ostatecznie dziewczyna będzie z Niemcem. Gratulacje należą się też Sarze oraz Ikerowi, bo wiem, że długo starali się o dziecko ;) I ogólnie przyjemnie czytało się tak radosną notkę, jestem ciekawa, jak to wszystko rozstrzygniesz...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
No no już mi stracha narobiłaś że mu powie nie. Nie przepadam za Sergio no ale jak już się zdecydowała to niech będzie :P. Mam nadzieję że jak Mesut dowie się o zaręczynach to niczego nie odwali... Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńtylko mi sie nie podoba że przyjęła oświadczyny? oh mamo jak ja nie lubie tego ramosa. no nie zgadzam sie na to wszystko. chce mesuta. Iker zostanie papą! będzie małe Ikerątko!
OdpowiedzUsuńCaroline
Ale ja sie ciesze!!! :D Najprawdopodobniej Olalla i tak wybierze Masuta, ale normalnie nie mogę się przestać usmiechać :) czekam na następny rozdział;)
OdpowiedzUsuńo kurcze...ale sie porobilo... ;p rozdzial wesoly ale mi sie zrobilo troche smutno ;( tak bym chciala zeby Ollala byla z Mesutem... no nic czekam na nastepny ;)))
OdpowiedzUsuńOllala przyjęła zaręczyny chłopaka, a ten opuścił pierścionek w piach. Ależ się denerwował chłopak! Zabawny, a zarazem słodki moment. Najbardziej jednak podobała mi się chwila, w której Ramos uronił kilka łez. Co za uczuciowy chłopak <3. Uważam tylko, że nie powinien żenić się z Ollalą. Wiem, że ją kocha, ale ta kobieta na niego NIE ZASŁUGUJE! Kilkakrotnie dopuściła się zdrady, a to jest dla mnie niewybaczalne! Mam nadzieję, że Ramos dowie się prawdy. W tej kwestii liczę na Mesuta, który nie dopuści do ślubu. Nie cierpię Ollali za to, że jest taką zakłamaną i niezdecydowaną su*ką, dlatego absolutnie nie widzę jej przy boku tak kochanego Sergio. Nie zgadzam się na to.
OdpowiedzUsuńA Ikerowi gratuluje dziecka <3.
dobra. spokojnie. wdech i wydech. Bo zaczynam pomału panikować!Jak to już oświadczyny?! A gdzie Mesut?! Zaczyna mnie Olalla wkurzać. Niby wybrała Sergio, ale nadal zawraca d*pe Mesutowi! Teraz to jest mi szkoda i Ramosa i Ozila. A najbardziej to mnie ciekawi zakończenie tej historii, bo jakiego bym sobie go nie wymyśliła, to z każdym kolejnym rozdziałem mnie zaskakujesz i burzysz moje domysły. Gratulacje, bo o to w ty chodzi - wzbudzić ciekawość i zaskoczenie u czytelnika :)Świetny rozdział, choć moje nerwy wiszą już na włosku.. Publikuj szybko następny! Czekam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się ten rozdział :) Cieszy mnie to, że Oli i Sergio są tacy szczęśliwi, ale niestety kobieta nadal czuje coś do Mesuta. I nie wiadomo też kogo jest to dziecko, więc czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńNiech ona będzie z Mesuciątkiem. Lubię Ramos'a, ale coś mnie w nim denerwuje... Mesut, jest taki zwyczajny. Jest sobą, a Sergio jest szalony i nieobliczalny. Nie lubię takiego -,-
OdpowiedzUsuńOllala musi byc z Mesutem, Ramos kompletenie do niej nie pasuje. Czekam na nowa częśc mam nadzieje ze pojawi sie przed 27.
OdpowiedzUsuńTakiej reakcji Sergio na wieść o płci dziecka to się nie spodziewałam ;) I jeszcze do tego później to oświadczyny... Czekam na 17 :)
OdpowiedzUsuńO tak! O tak! Oświadczył jej się, oświadczył. Nareszcie! A ona się zgodziła. Jestem przeszczęśliwa. Mam nadzieję, że Mesut nie zdoła tego zniszczyć, a Sergio nie dowie się o głupocie Ollali, jej romansie i tym wyjeździe do Toledo. Oby już nic im nie zagrażało :) Haha, on to jest komiczny. Nie ma jak upuścić pierścionek do pisaku podczas oświadczyn. Tylko Sergio tak potrafi xd Ale Sara się nie wygada przed nikim, prawda? Nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby do Sergio dotarła wiadomość o romansie z Mesutem. Mam nadzieję, że Ollala rzeczywiście to zakończy. Raz na zawsze. Niebieskie buciki... jak słodko. Nie przypuszczałam jednak, że Sergio aż tak się rozczuli :)
OdpowiedzUsuńDługo kazałaś czekać na te zaręczyny. Jejciu... To wszystko wyglądało tak idealnie, że wręcz nierealne. Cieszę się, że Olalla zgodziła się zostać żoną Sergio.
OdpowiedzUsuńJedno co mnie martwi, że Oli nie jest do końca pewna swoich uczuć. Może mówić swoje, ale skoro zdecydowała się na ten wyjazd z Mesutem to jednak nadal COŚ do niego czuje. Może powinna przemyśleć swoje zachowanie, a nie wmawia wszystkim naokoło, że jest zupełnie inaczej.
No i Sara jest w ciąży. Normalnie jakieś same dobre wiadomości :D Skoro Oli będzie mieć chłopca to może Sara niech urodzi córeczkę. Będzie wtedy przynajmniej do pary.
Czekam na nowy.
Uff... Już się bałam, że się nie zgodzi. Ale na szczęście tak się nie stało :D Mam nadzieję, że Mesut się już nie wmiesza i że ojcem dziecka będzie Sergio :)
OdpowiedzUsuńPrzy końcówce trochę się przeraziłam tym, że Olalla ma jakieś wątpliwości, skoro kocha Sergio...Ale zgodziła się ;)Mówi, że pokochała już Sergio tak jak sobie kiedyś wyznaczyła, a mimo to nie potrafi przestać o nim myśleć...Już sama nie wiem, co mam myśleć o tej całej sytuacji, bo mam mętlik w głowie i nie zazdroszczę tego Olalli. Bo Mesuta może kochać tak po prostu, a Sergio tak na zawsze, bezgranicznie. Wiem, że przy komentowaniu poprzedniego napisałam, że wolałabym, żeby dziecko okazało się Mesuta, ale teraz już sama nie wiem...Olalla jest szczęśliwa przy Hiszpanie i niech już tak zostanie ;) Mowa Sergio strasznie mnie wzruszyła ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
'a mimo to nie potrafi przestać o nim myśleć'- O Mesuta mi chodziło, rzecz jasna ;)
OdpowiedzUsuńNie wyrabiam z Sergio. :D Postanowił się jej oświadczyć bez wymyślania nie wiadomo czego, ale i tak, jak to on, nie mógł tego zrobić całkiem normalnie. Upuszczenie pierścionka? Chociażby przez przypadek to i tak ukazuje całego Sergio Ramosa. :D
OdpowiedzUsuńCieszę się ich szczęściem i tak samo jak Sara mam nadzieję, że Mesut już więcej jej nie omami. :)