25 sierpnia 2012

Rozdział siedemnasty: Dziecko jest chodzącm cudem, jedynym, wyjtkowym i niezastąpionym.


3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

- Dobra, kochana, ja kończę. Muszę ugotować obiad – rzekła Olalla do słuchawki telefonu. – Nie, nie potrzebuję na razie tej torebki, trzymaj ją ile chcesz… No, nie ma za co. To widzimy się jutro, tak? Okey, to do zobaczenia. No, trzymaj się. Dzięki, ty też pozdrów Ikera. Do jutra, pa!
Olalla odłożyła telefon na komodę i uśmiechnęła się sama do siebie. Od kiedy Sara dowiedziała się, że jest w ciąży, to codziennie dzwoniła do siostry i zapytaniami. Każdy ruch dziecka, każdą zachciankę, wszystkie problemy musiała skonsultować z Olallą, gdyż uważała ją za wyrocznię w tych sprawach. Miała doświadczenie, ale nieduże. Mimo wszystko wywoływało to w brunetce miłe odczucia i już wyobrażała sobie jak będzie wyglądało jej życie, kiedy potomek Sary i Ikera przyjdzie na świat. Wówczas stanie się chyba chodzącą encyklopedią!
- Masz pozdrowienia od Sary! – krzyknęła w stronę drzwi wychodzących na ogród, w którym siedział Sergio. Mężczyzna odmachnął jej tylko ręką na znak, że zrozumiał. Pochłonięty był lekturą, którą dostał od lekarza Olalli. Dziecko miało przyjść na świat lada moment i nie mógł pozwolić na to, aby był niedouczonym tatą. Codziennie – przed treningiem, po treningu, na zgrupowaniach, przed snem, przy obiedzie – poddawał się lekturze książki o noworodkach. Sam się zdziwił jak to wszystko jest skomplikowane – zmienianie pieluszek, kąpiele, ubieranie, różne talki, oliwki… Sergio był w szoku, że od teraz będzie to należało do jego obowiązków i będzie musiał się tego wszystkiego nauczyć. Pocieszały go słowa Olalli, że pielęgniarki w szpitalu na pewno im wszystko wytłumaczą. Ale wiadomo, że człowiek najszybciej uczy się w praktyce, a co najgorsze – uczy się na własnych błędach!
- Olalla, a co będzie jak utopię dziecko? – zapytał całkiem poważnie, wchodząc do kuchni. Dziewczyna stała przy blacie i kroiła warzywa na zupę. Kiedy usłyszała zaskakujące pytanie Sergio, omsknął się jej nóż, przez co zraniła się w palec. Machinalnie wzięła go do ust, aby zatamować krwawienie.
- Co?
- W tej książce napisali, że kąpiel jest bardzo ważna. Boję się, że je utopię.
- Ale ty głupoty gadasz – rzekła, mocząc palec w zimnej wodzie. – Uspokój się, nie będzie tak źle. Ja je mogę kąpać, a ty będziesz robić coś innego.
- Uff… Kamień z serca. O, skaleczyłaś się? – zapytał, stając za Olallą i przyglądając się jej walce z krwawiącą raną. Dziewczyna z politowaniem pokręciła głową, poczym zmierzyła go wzrokiem.
- Tak, Sergio. Myślę, że jakbyś zadawał bardziej przemyślane pytania, to uniknęłabym wielu niepotrzebnych wypadów. – Hiszpan wzruszył ramionami i ruszył w kierunku ogrodu.
- Za ile obiad?
- Pół godziny.
- To ja jeszcze poczytam – rzucił, wychodząc.
Z jednej strony można było zrozumieć zdenerwowanie Sergio. Był mężczyzną, nigdy nie miał styczności z dziećmi, obawiał się wielu rzeczy, bo wszystko było dla niego całkiem nowe. Jednak Sergio zawsze był dobrym człowiekiem, podejmował wyzwania i często się z nich wywiązywał. Dla niego nie było rzeczy niemożliwych, dlatego Olalla śmiała przypuszczać, że wszystko będzie dobrze. Ale z drugiej strony jego rozchwianie emocjonalne powodowało, że i ona się stresowała. A przecież przed nią stało o wiele trudniejsze zadanie, bo przecież musiała to dziecko urodzić. Bała się bólu, o którym tyle słyszała. Miała tylko nadzieję, że Sergio będzie przy niej w tym momencie. Potrzebowała kogoś, kto potrzymałby ją za rękę i mówił, że świetnie sobie radzi. Taka niby prosta rzecz, a jednak utrzymać Sergio w przytomności, w takiej sytuacji, graniczyło z cudem. Olalla naoglądała się filmów i sądziła, że jej ukochany podzieli los filmowych bohaterów. Zemdleje zaraz po ujrzeniu pierwszej kropli krwi. Wzięła głęboki wdech i pogodziła się ze swoją dolą. Powoli będzie musiała przyzwyczajać się do myśli, że zostanie sama na porodówce.
Nagle poczuła dziwny ból. Zamknęła oczy i próbowała uregulować oddech. Termin porodu wyznaczony był dopiero za trzy dni, ale lekarz uprzedzał ją o skurczach i fałszywych alarmach. Zachowała spokój, powtarzając w myślach „jeszcze nie teraz, jeszcze nie teraz”. Zaprzestała gotowania i usiadła na kanapie. Kolejny skurcz.
- Sergio! – zawołała. – Sergio! – Lecz chłopak nie reagował. Spojrzała w stronę ogrodu i zobaczyła ukochanego, jak leży na leżaku i śmieje się do książki. – Sergio, do cholery jasnej, słyszysz mnie?!
Hiszpan podniósł wzrok znad lektury i zmarszczył czoło. Nie był pewny, czy ktoś go wołał, ale postanowił to sprawdzić, dlatego wrócił do domu. Zobaczył Olallę siedzącą na kanapie, trzymającą się za brzuch, miarowo oddychającą. Jej mina nie zwiastowała niczego dobrego. Doskoczył do niej i klęknął tuż obok. Na jego twarzy malowało się przerażenie.
- Sergio, musimy jechać do szpitala. Ja chyba rodzę.
- CO?! CO TY ROBISZ?!
- Rodzę, Sergio. Uspokój się i posłuchaj mnie.
Chłopak zrobił wielkie oczy. Wpatrywał się w usta dziewczyny, które co chwilę zmieniały kształt. Coś do niego mówiła. Mówiła! Tylko co? O co jej chodzi? Dlaczego mówi tak cicho? Co się tutaj dzieje?
Olalla rodzi. Cholera jasna, ona rodzi. I co ja mam teraz zrobić? Jak się zachować, co powiedzieć? Może potrzymam ją za rękę… Tak, to genialny pomysł! – pomyślał i chwycił dziewczynę za dłoń.
- Sergio, słyszysz mnie?
Słyszysz? Tak, słyszę? – Całkowicie sfiksował. Cholera, przecież ona nie czyta mi w myślach…
- Tak – rzekł w końcu.
- Na górze jest moja torba. Leży w sypialni pod łóżkiem – powiedziała, dokładnie akcentując każde słowo. Sergio był w takim stanie, że wszystko trzeba było mu tłumaczyć łopatologicznie. – Jest niebieska z białymi paskami. Pamiętasz? Pakowaliśmy ją razem, na wszelki wypadek takiej właśnie sytuacji. Pamiętasz?
- Tak – odparł, machając twierdząco głową niczym piesek z „latającym” łbem, którego zazwyczaj ludzie stawiali sobie z tyłu samochodu. – Sypialnia, łóżko, torba, pamięć.
- Przynieś ją.
- Tak – odpowiedział, nie zaprzestając machania głową. Nie spuszczał z niej oka, starał się skupić na jej słowach, ale tak jakby nic do niego nie docierało. W jego głowie rozchodziło się echo, jednym uchem coś wpadało, a drugim wypadało.
- Sergio! Przynieść torbę!
- Co? Ah, tak. Torbę. Racja. – Chłopak pognał na piętro, potykając się o własne nogi na schodach. W ogóle nie zdawał sobie sprawy ze swojego zachowania. Obejrzał się za siebie, spojrzał na Olallę i posłał jej głupkowaty uśmiech.
- Boże, kim Ty mnie pokarałeś… - Dziewczyna spojrzała w górę i wywróciła oczyma.
Potrzebuję torbę. Niebieską torbę – pomyślał, wchodząc do sypialni. Gdzie ona jest? W szafie? Nie, tu jej nie ma. Za drzwiami? Też nie. Cholera jasna, gdzie jest ta przeklęta torba? O, tu coś jest. – Sergio podszedł do fotela i wyciągnął zza niego czarną walizkę. Hm… A ona nie miała być niebieska?
- Sergio! Pod łóżkiem! – usłyszał nagle głos Olalli dobiegający z salonu. Chłopak uderzył się w głowę i sięgnął po leżącą pod łóżkiem niebieską torbę. Chwilę później stał już przy Olalli, która z każdą minutą wyglądała coraz gorzej. Na jej skroniach pojawiły się pierwsze krople potu, a w oczach dostrzegł coś przerażającego – złowrogość, niecierpliwość i gniew.
- Jedziemy – rzekł i pomógł jej się podnieść z kanapy. Ostrożnie poprowadził ją w stronę drzwi.
- Sergio, kluczyki.
- Co?
- Do samochodu. Są na komodzie.
- Ah, tak! – Jak oparzony odskoczył od Olalli i upuścił torbę, z której wysypała się zawartość. Dziewczyna złapała się za głowę. Nie była w dobrych rękach. W myślach pytała samą siebie, dlaczego nie ma tutaj Sary, gdzie jest Iker, Mesut? Ktoś konkretny i odpowiedzialny! Ktoś kto ją uratuje. Ją i dziecko.
- Sergio, może zamówimy taksówkę, co? Wydaje mi się, że nie zapanujesz nad samochodem.
- Co ty, Oli? O czym ty mówisz – powiedział, zbierając rozrzucone przedmioty. – Jedziemy, bez gadania. Ja jestem jak Kubica! Dwie minuty i jesteśmy na miejscu.
- Właśnie tego się boję.
- Oli, ty nie panikuj, proszę cię. Zaufaj mi. Kto jak kto, ale ja krzywdy ci nie zrobię.
- Jesteś pewien?
- Tak jak tego, że mamy wrzesień i tego, że nazywam się Sergio Ramos Garcia.
- Ale jest pierwszy października – wyszeptała, wsiadając do samochodu. Przed uruchomieniem silnika pomodliła się z nadzieją, że będzie dane jej nacieszyć się macierzyństwem.

Olalla od razu wylądowała w sali szpitalnej. Wokół niej krzątali się w ludzie w zielonych fartuchach. Lekarze i pielęgniarki wyglądali jak przybysze z obcej plany, bo od stóp po głowy byli ubrani w kombinezony w kolorze trawy. Sergio także musiał się przebrać, inaczej nie pozwolono by mu zostać z ukochaną. Po kilkudziesięciu minutach na sali zjawili się także Sara oraz Iker. Pani Casillas mocno trzymała siostrę za rękę i powtarzała jej czułe słowa. Wspierała ją całą sobą, wycierała mokre czoło, odgarniała włosy z twarzy. Chciała dodać jej otuchy, bo wyobrażała sobie, co w tej chwili czuje Olalla.
Poród trwał kilka godzin. Brunetka strasznie się męczyła na łóżku szpitalnym. Co chwilkę ktoś ją badał, dotykał, jednak nikt nie chciał jej ulżyć i podać środka znieczulającego. Myślała, że zwariuje, a następnie umrze, bo ból rozsadzał ją od środka.
Kiedy ból sięgnął apogeum i wydawało się, że dziecko niebawem wyjdzie na świat, Olalla złapała Sergio za rękę i wycedziła przez zęby:
- Sergio, jeśli jeszcze raz kiedykolwiek mnie zapłodnisz, to przysięgam ci, że osobiście urwę ci jaja!
Zbaraniał. Spojrzał pytająco na Sarę, która stała po drugiej stronie łóżka i wyczekiwał na jakąś reakcję przyszłej szwagierki, jednak ta uśmiechnięta się tylko. Niezręcznie było jej nabijać się w tej sytuacji, dlatego ukryła twarz w rękawie katany.
Po kilku godzinach na świat przyszedł śliczny chłopczyk. Sergio nie dotrwał do tej chwil, gdyż tak jak przypuszczała Olalla, padł przedwcześnie. Mimo wszystko dziewczyna była szczęśliwa, bo kiedy noworodek wylądował na jej ramionach poczuła, że życie ludzkie ma sens. Od teraz wszystko, co w życiu przyjdzie jej robić, będzie robić z myślą o dziecku, dla niego będzie się starać być lepszym człowiekiem i to ten maluch będzie sensem jej egzystencji. Zostanie totalnie podporządkowana tej małej istotce, i jej – kobiecie niezależnej – w ogóle nie było z tym źle. Wręcz przeciwnie!
Pogłaskała chłopczyka po główce i stwierdziła, że jest piękny. Bo co innego może pomyśleć matka o swoim dziecku? Ale w tym noworodku było coś specyficznego, coś niepowtarzalnego, dlatego nie bała się jasno stwierdzić, że to najpiękniejsze dziecko na świecie.
- Cześć – szepnął Sergio wchodząc do jej pokoju. Pocałował ukochaną czule w czubek głowy i spojrzał na śpiące zawiniątko, znajdujące się tuż przy jej piersi. – Jak się czujesz?
- Szczęśliwa – odpowiedziała mu z uśmiechem. Chłopak spojrzał na dziecko, a jego wzrok momentalnie się rozczulił. Dało się zauważyć łzy w jego oczach, jednak trzymał się dzielnie i nie pozwolił, aby krople ujrzały światło dzienne.
- Byłaś bardzo dzielna. Jestem z ciebie dumny.
- Rozmawiałeś z lekarzami?
- Tak. Za kilka dni możecie wracać do domu. Nie mogę się tego doczekać. Jak myślisz, kiedy będę mógł zagrać z nim w piłkę? – zapytał, poprawiając chłopczykowi czapeczkę.
- Chyba nieprędko.
- Jest taki śliczny. Jak aniołek. Chyba jest bardziej podobny do ciebie. Ma twój nosek i usta.
- Chyba tak…
Olalla patrzyła na Sergio. Był zafascynowany swoim potomkiem. A przynajmniej w tamtym momencie za takiego go uważał. Obawiała spotkania Hiszpana z dzieckiem, bo na pierwszy rzut oka nie było widać podobieństwa. W zasadzie mały chłopiec nie był podobny do żadnego ze swoim potencjalnych rodziców. Najbardziej przypominał Mesuta.
Niestety.
Chłopczyk odziedziczył po ojcu ciemną karnację, która wywodziła się z tureckich korzeni Mesuta, duże, głęboko osadzone oczy – i to one najbardziej zdradzały jego pochodzenie. Dziwne było to, że Sergio się nie zorientował, ale zaślepienie dzieckiem, które uważało się za własne, może być wytłumaczalne. Olalla miała jedynie nadzieje, że nic i nikt nie popsuje ich szczęścia. Mesut obiecał się nie wtrącać. Kochał ją i był w stanie poświęcić dla niej bardzo dużo. Nawet syna. Jednak okrutny świat, w którym przyszło im żyć, nie jest taki dobroduszny jak Mesut. Zaraz ktoś rzuci jakąś nic nieznaczącą aluzję, gazety zaczną się rozpisywać o nowym pokoleniu w rodzinie Ramosów, i Olalla już czuła tę lawinę nienawiści, która na nią spadnie w brukowej prasie.
„Niewierna Olalla Carbonero”.
„Zdradziła Ramosa z jego przyjacielem”.
„ Dwóch Królewskich za jednym zamachem”.
Jakie jest najlepsze wyjście? Przyznanie się do winy. Ujawnienie romansu, szczera rozmowa, spowiedź – zanim zajmą się tym dziennikarze.
Tylko jak zacząć? Jak powiedzieć człowiekowi, którego się kocha, że się zdradziło? Że podczas, gdy on ubolewał i przeżywał stratę rodziny, ona jak gdyby nigdy nic zabawiała się z jego najlepszym przyjacielem… Czy taką perfidię można w ogóle wytłumaczyć?
Sergio jej tego nie wybaczy. Wiedziała to. Zagrała mu na nosie, oszukała, a jak jeszcze doda do tego opowieść o wakacjach, to rozstanie gwarantowane. Mogła się z tym pogodzić. Ba, nawet by to zrozumiała, bo sama nie chciałaby być z takim człowiekiem. Ale wówczas rodziły się nowe problemy…
Czy będzie potrafiła samodzielnie wychować dziecko? Czy będzie ją stać na utrzymanie ich dwójki? Jak sobie poradzi bez pracy i perspektyw na przyszłość? Co powie synkowi, kiedy ten dorośnie i zapyta o tatę?
Tyle pytań, a zero odpowiedzi…
- Sara i Iker kazali cię przeprosić – powiedział Sergio, nie odwracając wzroku od śpiącego chłopczyka. – Nie mogą dzisiaj przyjść. Obiecali odwiedzić cię jutro.
- Jasne, rozumiem.
- Nie mogą się doczekać, kiedy was zobaczą. Sara już prawie jajka znosi – zaśmiał się bezgłośnie. – Ciągle tylko gada o tobie i… No właśnie… Na jakim imieniu w końcu stanęło?
- Esteban?
- Podoba mi się. Niech będzie. Esteban Sergio Ramos Garcia. Brzmi dostojnie, nie uważasz?
- Tak – zaśmiała się. – Bardzo. 

__________
No cóż... Cały Sergio :)

P.S. Zapraszam także na nowy rozdział na blogu "Kolorowe uczucia".

EDIT: Przepraszam, ale muszę to dodać, bo irytuje mnie pewien szczegół z Waszych komentarzy. Główna bohaterka nie nazywa się Ollaya, tylko OLALLA. 

25 komentarzy:

  1. Dokładnie - cały Sergio. Ale ja go kocham. Naprawdę. Zrobiłaś z niego tak zabawnego człowieka, roztrzepanego, a mimo to z tak wielkim sercem, że ja cię! Uwielbiam to. Cały czas uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy to czytałam.

    Tylko że chyba to nie jego dziecko, prawda? Olalla będzie musiała powiedzieć prawdę. Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy... Pewnie Ozil jej wybaczy. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ale wolałabym aby była z Serio...
    Uwaga zapraszam na http://nana-lewy-milosc.blog.onet.pl
    Bardzo ważna informacja i nowy rozdział Zapraszam do komentowania i czytania!

    OdpowiedzUsuń
  3. wygląda na to, ze tylko ja tu nie chce jej z ramosem. o mamo co za los ;D
    no i mamy mesutowego dzidziusia :D aww

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no... Sergio zaślepiony Estebanem, ale co się dziwić.. Wierzy, że to jego dziecko... Ollaya będzie miała nie wesoło;/ szkoda mi jej,, czekam na następny;)

    Ziaba

    OdpowiedzUsuń
  5. Ollaya bedzie musiala mu niedlugo o tym powiedziec... Jednak, czy sie odwarzy? Oto jest pytanie... Malutki Esteban jest pewnie sliczny i uroczy <3<3 Rozbawila mnie akcja, jak Ollaya rodzila, a Sergio panikoawl, haha xD Czekam na nowy rozdzial, pozdrawiam ;*

    http://zaczarowany-ogrod.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. ah, Sergio jest taki słodki, kiedy wpada w panikę. :D
    myślę, że mimo wszystko mógłby zostać z Olallą i małym Estebanem. w końcu nie ważne czyje dziecko jest, liczy się miłość, prawda? ;)
    mam nadzieje, że wszystko potoczy się w dobrym kierunku. :))

    OdpowiedzUsuń
  7. nie mogłam z tekstu olalli przy porodzie hahahhahaah;p;p;p;p ciekawe co zrobi Sergio jak się dowie:)
    ~celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha ha nie dziwię się że Sara zakryła twarz bo ja też bym się śmiała z takiego tekstu :D. Ciekawe czy Sergio się zorientuję do kogo jest podobne dziecko... Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. "- Sergio, jeśli jeszcze raz kiedykolwiek mnie zapłodnisz, to przysięgam ci, że osobiście urwę ci jaja!" - ja również zbaraniałam i leżałam ze śmiechu :) świetny rozdział, Oli w końcu urodziła no i wyszło, że dziecko jest Mesuta.. narazie Sergio nic nie zauważył, ale te oczy są dość charakterystyczne, więc to nie będzie długo tajemnicą.. chyba :D nie wiem co szykujesz w następnym rozdziale ;] oczywiście z całego serca chcę, by Ollala była z Mesutem :D z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg ;]pozdrawiam, Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny rozdział. Dużo się naśmiałam z postawy Sergio ;D A Olalla wreszcie urodziła. Ale czy ja dobrze doczytałam? Ma zamiar powiedzieć Sergio o zdradzie?! Powiem tak. Z jednej strony nie chcę tego, bo to naprawdę zrani Ramosa, a i tak wiele przeżył. W końcu jest szczęśliwy. Ale z drugiej strony teraz cierpi Mesut. I jeżeli to jego dziecko, to prawda powinna wyjść na jaw. Przecież uroda turecka jest rozpoznawalna. Prędzej czy później by się dowiedzieli, dlatego nie dziwię się Olalli, jeśli podejmie taką decyzję. Ba, nawet jestem za tym. Od początku kibicuję Olalli i Mesutowi, chyba dlatego ;P Pozdrawiam :)

    Ps. Jeśli masz ochotę, to zapraszam Cię na mój nowy blog blizej-krawedzi.blogspot.com ( jeśli nie czytasz opowiadań bez udziałów sportowców, po prostu omiń ;] )

    OdpowiedzUsuń
  11. Powoli nadrabiam zaległości :) Rozdział mi się strasznie podoba. No i Sergio, jest po prostu rozkoszny :) Dziecko podobne do Mesuta mało mnie dziwi :) Szkoda tylko że Ozil nie jest teraz przy Olalli...

    OdpowiedzUsuń
  12. Sergio jak zwykle panikował, ale na szczęście dziecko się urodziło. I jest całe, zdrowe oraz podobne do Mesuta.. Jestem ciekawa jaka będzie reakcja Ramosa na wszystkie kłamstwa Olalli. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sergio rozwala system. :D Jego panikowanie powinno przejść do historii, poważnie. Ale na szczęście, wbrew obawom Ollali udało mu się zawieźć ich bezpiecznie do szpitala, gdzie wszystko potoczyło się także bardzo dobrze. ;)
    Nic dziwnego, że Sergio zapatrzony w małego synka, nie dostrzegł jego podobieństwa do przyjaciela. Ciekawa jestem czy sam to zauważy czy Oli w końcu wyzna mu całą prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak czułam! Tak czułam, że to będzie dziecko Mesuta! ;) Pisałam w poprzednim komentarzu, że skoro Olalla i Sergio tak się kochają to, żeby dla spokoju dziecko okazało się być dzieckiem Hiszpana, ale...Cały czas chciałam, żeby dzidzi było Mesuta i tak jest ;) Tajemnica pewnie niedługo wyjdzie na jaw i Sergio się kapnie. Na razie jest szczęśliwy i otumaniony, ale...Nawet nie chcę sobie myśleć jaka będzie jego reakcja jak się dowie o wszystkim :( Mimo wszystko szkoda mi go, bo tak się przejął nową rolą, starał się, dokształcał i cieszył się na myśl o dziecku, a tutaj...Komplikujesz dziewczyno! Padłam w niektórych momentach tego rozdziału :D Otumaniony, niewiedzący co się dzieje Sergio, później jego omdlenia :D Jeb*łam przy tym :D
    Gratuluję Olalli tego, że wytrwała i wydała na świat zdrowego chłopczyka ;)) Tak, dziecko to najwspanialsze, co może przytrafić się w życiu ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Dawno nie komentowałam tego opowiadania, ale dzisiaj naszła mnie taka ochota. Może i dobrze, bo rozdział rozbawił mnie do łez. Zaraz! To chyba Sergio mnie rozbawił haha :D Zauważyłam, że jeśli nasz Ramos występuje w jakimś opowiadaniu to zawsze musi być wariatem, co wcale mi nie przeszkadza :D Jeśli mam być szczera od początku czułam, że to dziecko Mesuta, a Olalla powinna jak najszybciej powiedzieć prawdę :)

    Tyśka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sergio mnie rozwalił. Normalnie powalił mnie na kolana swoim panikowaniem. Jednak było to urocze na pewien sposób, mimo wszystko.
    Dobrze, że słowa Olalli się nie sprawdziły i dotarła bezpiecznie do szpitala.
    Piękne imię dla syna - Esteban. Chociaż martwi mnie, że rzeczywiście mogą zacząć wyjść spekulacje na temat wyglądu synka. Sergio może tego nie zauważać, bo jest nieźle zafiksowany, ale dziennikarze mogą naprawdę namieszać w ICH życiu.
    Zastanawia mnie czy Oli naprawdę chce powiedzieć Sergio prawdę o zdradzie. Przecież jeśli powie mu prawdę to rozstanie gwarantowane. Powinna się nad tym zastanowić poważnie i to dosłownie.
    A skąd ta Olaya? Wybacz, ale po prostu mi się w głowie nie mieści, że można było pomylić imię Olalla z Olayą. Przecież są to dwa różne imiona. Nawet nie pisze się ich podobnie.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Sergio jest uroczy :) Tylko martwi mnie to, że ojcem dziecka jest Mesut... Mam nadzieję, że kiedy Sergio się o tym dowie, pozbiera się jakoś...

    OdpowiedzUsuń
  18. Opowiadanie super Sergio zabojczy, ale Esteban powinien miec nazwisko po ojcu i matce, bo tak jest w Hiszpani.

    OdpowiedzUsuń
  19. Od samego początku wiedziałam, że dziecko będzie Mesuta. Dlatego tak bardzo szkoda mi Sergio, który naprawdę pragnął wcielić się w rolę dobrego ojca i męża. To wspaniały chłopak, angażujący się w życie rodzinne. Nie zasłużył na zdradę, dlatego z całego serca nienawidzę Ollali za to, że wbiła nóż w jego plecy. Ponadto nie przespała się z byle kim, a jego przyjacielem! Nie zasługuje na Ramosa, dlatego mam nadzieję, że ten szybko dowie się prawdy i po prostu od niej odejdzie. Wierzę, że znajdzie kogoś, kto naprawdę go pokocha i nie będzie wskakiwał do łóżka jego przyjacielowi.
    Omdlenia Sergio i jego teksty były najlepszą częścią odcinka. Przynajmniej się uśmiałam i choć na chwilę zdołałam zapomnieć o cierpieniu, jakie spadnie na Ramosa.
    Czekam na nowość.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja wiedziałam, że ojcem będzie Mesut! Czułam to normalnie :) Ale że tak Sergio nie zauważył, że dziecko jest podobne do jego kumpla z drużyny..

    OdpowiedzUsuń
  21. To: "Sergio, jeśli jeszcze raz kiedykolwiek mnie zapłodnisz, to przysięgam ci, że osobiście urwę ci jaja!" i "- Sergio, musimy jechać do szpitala. Ja chyba rodzę.
    - CO?! CO TY ROBISZ?!" to sprawiło, że padłam. Haha, tak mi się chce śmiać, jak sobie wyobrażę chwile, w których wypowiadają te słowa. Coś pięknego. xd
    No, Sergio tak się starał, tak się obawiał, że sobie nie poradzi... rozkoszne. Naprawdę się przeją. Ale jeśli Ollala ma rację? Jeśli to dziecko Mesuta? Co wtedy? Z jednej strony Sergio powinien znać prawdę, ale z drugiej... co jeśli wtedy się rozstaną? Nie wyobrażam sobie tego. Oni muszą być razem, już na zawsze. Może jednak jej wybaczy. Mam taką nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  22. Czyli to jednak dziecko Mesuta... Jestem strasznie ciekawa jak rozwinie się ta sytuacja :D Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja również wiedziałam, że to Mesut jest ojcem dziecka. A Olalla raczej nie powinna rzucać bezmyślnie słów typu "jeszcze raz mnie zapłodnisz...". Mimo wszystko Sergio zachowywał się uroczo, choć odrobinę nieodpowiedzialnie. Widać, że jest zapatrzony w swoją rodzinkę, na pewno będzie mieć niesamowicie złamane serce, kiedy cała prawda wyjdzie na jaw. Oj, głupia Oli... Rozdział był śliczny i czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Ollaya? Jak wy śledzicie to opo jak nie znacie imienia głównej bohaterki ? Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń