Z dziadkami także nie miał łatwo.
Jedni odeszli przedwcześnie, a drudzy byli tak zapatrzeni w siebie, że nie
wiedzieli nawet, co się dzieje z ich córkami, a co dopiero z wnukami. Wydawać
by się mogło, że najnormalniejszymi ludźmi z tej całej bandy, są ciocia Sara i
wujek Iker, ale oni niebawem będą mieli swoje dziecko, swoje problemy i szybko
zapomną o małym, słodkim Estebanie.
I tak przyszło mu wieść żywot w
tym zakłamanym świecie, pełnym głupców i idiotów, gdzie każdy patrzy tylko na
czubek własnego nosa, a w rezultacie umiera za wcześnie.
Dość marna wizja życia jak dla
nowonarodzonego dziecka…
- Cześć, kochana. – W drzwiach
stanęła uśmiechnięta Sara z bukietem kwiatów w dłoni. Zza jej pleców wystawał
Iker, z kolejnym prezentem, pluszowym misiem dla Estebana. Obydwoje ucieszyli
się na widok Olalli, która dzisiejszego dnia wyglądała już o niebo lepiej.
Włosy miała upięte w prostego koka, a na twarzy dało się zauważyć lekki makijaż.
Sara podeszła do siostry,
przywitała się z nią pocałunkiem w policzek i serdecznym uściskiem. Mężczyzna
postąpił podobnie. Odwiedziny pozytywnych ludzi, życzliwych i zawsze
uśmiechniętych, dobrze wpływały na Olallę. Chociaż na chwilę w tej nudnej i
bezbarwnej sali szpitalnej, pojawiło się słońce.
- Jak się czujesz? Opowiadaj.
- W sumie to w porządku. Na pewno
fizycznie jest znacznie lepiej niż psychicznie.
- Nawet nie przytyłaś tak dużo –
zauważył Iker. – Nie widzę zbędnych kilogramów.
- Skutki dobrego prowadzenia się w
czasie ciąży. I przestań mi się tak przyglądać, bo cię za moment strzelę –
zaśmiała się, uderzając go w ramię.
- A jak dzidziuś? Sergio mówił, że
moim chrześniakiem będzie niejaki Esteban – rzekła zadowolona Sara. –
Chciałabym go już zobaczyć.
- Zaraz do niego pójdziemy –
wtrącił się Sergio, który właśnie pojawił się w pokoju ukochanej. – Przyniosłem
to – dodał, stawiając na krześle nosidełko dla niemowląt. – Jutro was wypisują,
więc przyniosłem już teraz, póki pamiętałem. Idziemy? – zapytał, podnosząc do
góry lewą brew.
- Tak, tak… Zaraz wrócimy. – Sara
pocałowała Olallę w policzek i wraz z dwójką piłkarzy poszła obejrzeć
siostrzeńca.
Droga na oddział z noworodkami nie
była długa, ale wystarczyła, aby Sergio wygłosił monolog odnośnie małego
Estebana. W zasadzie nie monolog, a mowę chwalebną, gdyż nie mógł zaprzestać
zachwycać się dzieckiem.
- Mówię wam, jest bardzo podobny
do Olalli. Założę się, że będzie tak samo śliczny jak ona i dzięki temu będzie
miał w przyszłości takie branie jak tatuś – zarechotał. – Już teraz dostrzegam
w nim wielki potencjał. Nauczę go wszystkich sztuczek, będzie wyrywał laski na
potęgę.
- Zlituj się, Sergio – powiedziała
Sara, stukając się w czoło. – Skup się lepiej na tym, aby wychować go na
dobrego i odpowiedzialnego mężczyznę, a nie bożyszcza niewieścich serc.
- A co ty masz do żigolaków, co?
- Mam do czynienia z tobą,
wystarczy mi. Nie będziesz mi demoralizował chrześniaka.
- Uspokój się, Sarita. Tylko sobie
żartuję – zaśmiał się. – A ty się tak nie denerwuj, bo złość piękności szkodzi,
i później Iker będzie się na mnie wściekać, że jego żonka dostała przedwcześnie
zmarszczek. – Sergio objął szwagierkę z nieukrywaną przyjemnością i wielkim
uśmiechem na twarzy.
- Bujaj się! Pokaż mi lepiej,
które dziecko jest wasze.
Trójka przyjaciół stanęła przy
szybie z widokiem na niewielki pokoik, w którym znajdowało się kilkanaście
malutkich łóżeczek z dziećmi. Każde z nich było śliczne i w zasadzie bardzo do
siebie podobne.
- Dużo ich tu – zauważył Iker. –
Muszą mieć niezły cyrk jak jedno zacznie płakać – zaśmiał się.
- Esteban to tamten chłopczyk w
trzecim łóżeczku.
- Kiepsko widać – rzekł Iker. –
Jest taki jak wszystkie pozostałe.
- No wiesz? Nie odzywaj się lepiej
jak masz sypać takimi kiepskimi uwagami – oburzył się Sergio.
Po tym jak Sara również
stwierdziła, że Esteban leży za daleko i tak naprawdę to słabo go widać,
Hiszpan poszedł do pielęgniarki sprawującej dyżur i z szarmanckim uśmiechem
poprosił o przyniesienie dziecka. Takie praktyki nie były uskuteczniane na tym
oddziale, jednak dzięki urokowi osobistemu Sergio, kobieta zgodziła się
przynieść Estebana.
- Ale tylko na kilka minutek –
zastrzegła.
- Jasne, szefowo.
Po chwili Sergio stanął dumnie
przy przyjaciołach, prezentując z gracją swojego pierworodnego. Sara i Iker
zachwycali się malutkim chłopczykiem przez krótką chwilę, jednak im dłużej mu
się przyglądali, tym nabierali większych podejrzeń odnośnie jego pochodzenia.
Przez głowę Sary przebiegały myśli
niczym samochody po autostradzie. Czy Sergio rzeczywiście był tak zaślepiony,
że nie zauważył zdecydowanego podobieństwa do Mesuta? Wszystko to wyglądało dla
niej bardzo dziwnie.
- Ty, Sergio – rzekł nagle Iker. –
Nie uważasz, że on jest podobny bardziej do… no, tego… Mesuta?
- Iker, ale ty masz pomysły –
odpowiedział, całując synka w główkę. – To wykapana Olalla.
- Właśnie, Iker. Oszalałeś, co ty
gadasz? Spójrz tylko na tą „piękność”. – Sara starała się robić dobą minę do
złej gry, ale nigdy nie była dobrą aktorką. Musiała koniecznie porozmawiać z Olallą.
Koniecznie.
- Ale tylko spójrz…
- Iker, daj spokój, dobrze? –
wtrąciła się dziewczyna.
- Ale spójrz na te oczy! No
przecież wykapany Mesut.
Sergio spojrzał na twarzyczkę
Estebana. Przyglądał jej się pod każdym kątem i w zasadzie odnajdował pewną
prawidłowość w słowach przyjaciela. Rzeczywiście jego oczy bardziej
przypominały Niemca, ale przecież to niemożliwe. Wmawiał sobie, że to zbieg
okoliczności albo…
- Podmienili mi dziecko! –
krzyknął na tyle głośno, że rozbudził chłopczyka.
- Skretyniałeś do reszty? Uspokój
się, Sergio. To twoje dziecko – rzekła Sara, nerwowo machając rękoma. – Jak
możesz mieć w ogóle jakieś wątpliwości? A ty, Iker, zastanów się nad tym, co
mówisz…
- Myślcie sobie, co chcecie, ale
dla mnie to podejrzana sprawa – zaśmiał się bramkarz.
- Masz rację. – Sergio podniósł
wzrok znad twarzy dziecka i spojrzał w oczy przyjacielowi. – Jak mogłem być
taki głupi i nie zauważyć, że Olalla mnie zdradza?
- Uspokójcie się, chłopcy…
- Trzymaj. – Sergio przekazał
zawiniątko Sarze i szybkim krokiem ruszył w kierunku sali narzeczonej.
Trudno stwierdzić, co wówczas
działo się w jego głowie. Z jednej strony nie sądził, że Olalla jest zdolna do
zdrady. Zawsze była taka czysta, nieskazitelna. Była kobietą idealną, więc
takie zachowanie w ogóle do niej nie pasowało. Miał nadzieję, że aluzje Ikera
są bezpodstawne, a za kilka dni całą tą sytuację przekształcą w śmieszną
anegdotę, którą za kilka lat opowiedzą Estebanowi. Z drugiej jednak strony
podobieństwo dzieciaka do Mesuta było tak nieprawdopodobne, że każdy człowiek
żyjący na ziemi stwierdziłby, że to właśnie Niemiec jest jego ojcem. Sam nie
wiedział, co o tym myśleć. Szedł do Olalli z zamiarem wyjaśnienia całej tej
sytuacji, bo nie chciał być pośmiewiskiem wśród kolegów z klubu i całej Hiszpanii.
Zanim jednak doszedł do jej sali,
na szpitalnym korytarzu spotkał uśmiechniętego Özila, niosącego bukiet polnych
kwiatów i pluszowego pieska. Sam jego widok wywołał w nim niepohamowaną
wściekłość. Nie patyczkował się z Niemcem, od razu przeszedł do działania. I
pomimo tego, że ludzie zawsze mu powtarzali – „pomyśl dwa razy zanim coś
zrobisz” – z całej siły uderzył Mesuta w twarz. Zdezorientowany i zaskoczony
chłopak osunął się na ziemię.
- Zachciało ci się romansów z
cudzymi dziewczynami, co?! – wrzasnął Sergio, nachylając się nad Niemcem. –
Jesteś z siebie zadowolony? Zrujnowałeś moje życie, życie Olalli, a jakby tego
było mało, to jeszcze temu biednemu dziecku!
Mesut spoglądał na Hiszpana spod
byka, jednak nie był w stanie nic mu odpowiedzieć. Kłótnie w tej sytuacji były
bezcelowe.
Niemiec poczuł, że po brodzie
ścieka mu krew, więc delikatnie otarł wargę rękawem bluzy. Jak gdyby nigdy nic
wstał, otrzepał ubranie i podniósł prezenty.
- Jesteś z siebie zadowolony? –
Sergio chwycił byłego przyjaciela za kołnierz i przyciągnął do siebie. Ich
twarze znajdowały się dosłownie o centymetr od siebie. Czuli swoje ciężkie
oddechy na policzkach i gniewnie patrzyli sobie w oczy. Gdyby nie Iker, który
nagle się między nimi pojawił, to zapewne doszłoby do wielkiej bójki, w której
Mesut zostałby zlinczowany.
Nie był typem buntownika, unikał
konfliktów i bijatyk. Wolał walczyć siłą argumentów. A zresztą, za to co zrobił
– wiedział, że zachował się paskudnie – należało mu się solidne lanie, dlatego
w ogóle nie unikał pięści Sergio. Należało mu się, bo wyrządził paskudne
świństwo swojemu przyjacielowi. Powinien ponieść za to karę i jeśli miałaby nią
być obita twarz, to zgadzał się na to.
- Nienawidzę cię – rzucił wściekle
Sergio. – Ciebie i tej fałszywej dziwki! Idźcie do diabła! – wrzasnął i wybiegł
ze szpitala, nie oglądając się za siebie.
Mesut, skołowany i nieco
przestraszony, wciąż stał na środku szpitalnego korytarza i spoglądał na ludzi,
którzy zebrali się w około. Lekarze od razu rzucili mu się z pomocą, lecz on
widział tylko przerażoną Sarę trzymającą w ramionach noworodka. Chciał do niej
podejść, przeprosić, zobaczyć swojego synka, ale służba medyczka skutecznie mu
to uniemożliwiła. Zabrali go do gabinetu lekarskiego, z którego wyszedł po
kilku minutach z plastrem na twarzy. Stanął na korytarzu. Serce mówiło mu, aby
pójść do Olalli, ale rozum kierował jego nogi wprost do wyjścia.
Wybór był prosty…
- Oli, co za bigos się zrobił! –
rzekła Sara, wbiegając na salę siostry.
Dziennikarka była zdenerwowana do
tego stopnia, że nie mogła normalnie oddychać. Wymachiwała rękoma i co chwilę
zaczesywała włosy do tyłu, aby te na zasłaniały jej twarzy. Bezwładnie opadła
na krzesło stojące przy łóżku Olalli i zaczęła opowiadać o całym zajściu.
Mówiła szybko i niewyraźnie, była w totalnym szoku, bo sytuacja sprzed kilku
chwil kojarzyła jej się raczej z kiepskim filmem niż prawdziwym życiem.
- Sara, uspokój się, bo ja w ogóle
nie rozumiem, co do mnie mówisz. Zacznij od początku – powiedziała, siadając
wygodniej. Do Olalli dochodziły wcześniej głosy dobiegające z korytarza,
biegające w kółko pielęgniarki przebąkiwały o kłótni, bijatyce, ale nie
sądziła, że chodzi o jej przyjaciół. Dlaczego Sergio i Iker się pobili? –
pytała samą siebie.
- Poszliśmy obejrzeć Estebana.
Jest śliczny, no ale od razu widać, że urodę odziedziczył po Mesucie. Jak to
możliwe, że Sergio tego nie zauważył?
- Nie wiem, ale póki co niech tkwi
w błędzie.
- Za późno… Iker zaczął
przebąkiwać, rzucał jakieś aluzje, no i Sergio się nakręcił. Stwierdził, że ma
rację. Normalnie prawie rzucił we mnie dzieckiem i niemalże pobiegł do ciebie,
bo chciał wyjaśnić całą sytuacją. Pech chciał, że do szpitala przyszedł Mesut.
- Mesut? A co on tutaj robił?
Przecież nie miałam z nim kontaktu od kilku miesięcy… Boże, co się tutaj
dzieje?
- No… I jak Sergio go zobaczył, z
tymi kwiatami i prezentami, to rzucił się na niego. Rozciął Mesutowi wargę, ten
runął na ziemię jak zabity! Potem Sergio zaczął krzyczeć, że go nienawidzi, że
ciebie nienawidzi… Gdybyś widziała tą wściekłość tryskającą z jego oczu! Matko!
Gdyby nie Iker to na pewno rzuciliby się sobie do gardeł. Jeden zapewne w ogóle
by tego nie przeżył.
- Co ty mówisz? Gdzie oni teraz
są?
- Sergio wybiegł ze szpitala jak
oparzony. Iker poszedł za nim. Wiesz, był w takim stanie, że wszelkie głupoty
mogły mu chodzić po głowie. Ma do mnie zadzwonić jak opanuje całą sytuację.
- A Mesut?
- Lekarze zabrali go zabiegowego.
Czekałam na niego, bo chciałam z nim pogadać, dowiedzieć się wszystkiego, tak
abyś ty miała święty spokój, ale uciekł. Stał, stał, zapewne o czymś myślał i
potem, jak gdyby nigdy nic, wyszedł.
- Cholera jasna – powiedziała
smutno. – I co teraz? Wszystko się popsuło, wszystko padło…
Na policzkach Olalli pojawiły się
pierwsze łzy. To było za dużo jak na jedną, bezradną dziewczynę. Nie
spodziewała się takiej burzy. Dziś miał być szczęśliwy dzień. Sara i Iker
przyszli poznać Estebana, a tymczasem odwiedziny zamieniły się w prawdziwą
farsę z dwoma jej kochankami w rolach głównych. Jak to teraz wytłumaczyć?
- Co teraz będzie? – zapytała
bezradnie, aczkolwiek nie spodziewała się odpowiedzi ze strony siostry. – To
wszystko moja wina. Nie powinnam była wdawać się w romans, powinnam bardziej
uważać i nie kusić losu. Teraz Esteban będzie mi o wszystkim przypominać przez
całe życie… I co ja mu powiem, kiedy zapyta o ojca?
- Wszystko się jakoś ułoży, nie
powinnaś siebie o wszystko obwiniać. Sergio jest w gorącej wodzie kąpany i za
nerwowo zareagował. Iker go teraz urabia, zobaczymy co nam później powie. Może
jeszcze nie wszystko stracone…
- Nie znasz Sergio? To koniec,
jestem o tym święcie przekonana.
- Jak będziesz tak pesymistycznie
myśleć, to rzeczywiście tak będzie. Trochę optymizmu. Mimo wszystko Sergio to
mądry chłopak, kocha cię, więc na pewno gdy emocje opadną zdecyduje się na
rozmowę z tobą. Wszystko mu wyjaśnisz, przeprosisz, wykażesz skruchę i będzie
po staremu.
- Sara, nie bądź naiwna. Z nas
dwóch, to ja go znam lepiej i wiem, że mi tego nie wybaczy. Może jeszcze jakby
chodziło o samą zdradę, ale z tego całego cyrku wyszło dziecko! Jak myślisz,
jak będzie się czuć, kiedy codziennie będzie spoglądać w oczy Estebana i za
każdym razem będzie widzieć w nich Mesuta? To będzie strasznie, rozumiesz, bo
Sergio nigdy nie pokocha tego dziecka jak swoje.
- Nie przesadzaj, Sergio to dobry
chłopak i honorowy mężczyzna.
- Właśnie! Unosi się honorem, a ja
mu go splamiłam! Mam do ciebie prośbę… Iker zadzwoni i niezależnie od tego co
ci powie, to proszę pojedź do domu Sergio i zabierz wszystkie moje rzeczy,
dobrze?
- Ale Olalla…
- Weź od Sergio klucze do mojego
mieszkania, są chyba w szufladzie w moim stoliku nocnym. Zawieź tam wszystko,
jeśli to dla ciebie nie problem.
- Jasne, że nie, ale działasz zbyt
pochopnie.
- Inaczej nie mogę. Dziękuję.
- Nie ma za co – powiedziała i
przytuliła zdruzgotaną Olallę.
__________
Chciałyście prawdę? To macie.
P.S. Chciałabym Was poprosić o wyrażenie swojego zdania w sądzie, którą znajdziecie TUTAJ na temat opowiadań, które chcielibyście przeczytać w moim wykonaniu :)
"Podmienili mi dziecko!" TEKST ROZDZIAŁU. XD
OdpowiedzUsuńNie lubię Olalli. Tak właściwie, nigdy jej nie lubiłam. Jest okropną hipokrytką - nie chciała zostawić Sergio, bo miał żałobę po stracie rodziców, a i tak za jego plecami bzykała się z Ozilem. Chciała wyjść na dobrą duszyczkę, wyszła na egoistkę. Jeszcze gdyby powiedziała o wszystkim Sergio przed porodem, duuuuużo przed porodem, to może by się potoczyły sprawy inaczej. Ale ja będę się cieszyć, jak Sergio jej nie wybaczy. Niech idzie do Ozila, pfff. Chociaż Ozil też nigdy nie będzie miał pewności, że Olalla nie zdradzi go z innym. ._.
Szkoda mi Ramosika. Chłopak nie zasłużył na taki los. :C
No to się porobiło... Że tez Iker musiał zacząć gadać. Z drugiej strony to dobrze Sergio w końcu dowiedział się prawdy a o to w końcu chodziło. Olalli ma teraz problem i jestem ciekawa jak się rozwinie dalej ta sytuacja. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiej bomby! Jestem w szoku, wielkim szoku. Z jednej strony, nie dziwię się Sergio że się zdenerwował bo to w końcu poważna sprawa i prawda go bardzo zabolała. Myślę że kiedy ochłonie spokojnie porozmawia z Olallą i dojdą do porozumienia. Mesut, swoim pojawieniem się, tylko pogorszył sprawę... Nie porozmawiał z Olallą, nie poszedł do dziecka, nie zrobił nic mądrego tylko zdenerwował Ramosa... Głupio postąpił...
OdpowiedzUsuńJednym słowem - masakra! Sergio zareagował zbyt gwałtownie. Mógł się nie rzucać na Mesuta od razu z pięściami. Mógł najpierw porozmawiać z Olallą. No ale rozumie go, to wszystko przez emocje.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam ;)
nareszcie! ;D
OdpowiedzUsuńwiesz że mi się podoba bo nie lubię Ramosa :D
O tego to się nie spodziewałam... Iker ma za długi język heh kurcze ale się porobiło... ciekawe jak to się dalej potoczy.. szkoda mi Sergio:( czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńZiaba
No to teraz się porobiło.. Rozumiem Sergio, który miał prawo się zdenerwować, ale Mesut? On tak po prostu sobie wyszedł? Co za burak! Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle jaja! Jestem wkurzona że Iker nie potrafi trzymac jezyka za zebami! Ja chcialabym wreszcie Mesuta na głównym planie;(
OdpowiedzUsuńAle Ikier to jest kretyn, haha. Jak mógł palnąć coś takiego do Sergio? Najpierw niech się zastanowi, a potem odzywa. Może uważał, że to nic takiego, ale gdyby wiedział, co się wydarzyło... ech. Mógł się nie odzywać, wtedy Sergio by się nie zorientował. Uduszę! Normalnie mam ochotę wrzucić Ikera go do jakieś szatkownicy czy czegoś takiego, a potem wrzucić jego szczątki do miski mojej uroczej kotki, której zapomniałam kupić karmę. Przynajmniej nie zastanawiałabym się, co jej dać, żeby nie wybrzydzała. Dobra, ale chyba dobiegam od tematu. W każdym bądź razie: zgładzić Ikera, tą pozbawioną mózgu istotę. Ale z drugiej strony... może to dobrze, że Sergio zna prawdę. Powinien wiedzieć, że to nie jego dziecko. Mam jednak nadzieję, że wybaczy Ollali zdradę, wróci do niej i stworzą szczęśliwą rodzinę. BEZ MESUTA!
OdpowiedzUsuńIker za bardzo się rozgadał. Sara próbowała jakoś go namówić do zamknięcia się, ale nic nie wyszło i do Sergio, moim skromnym zdaniem na szczęście, dotarło to, że mały Esteban jest bardziej podobny do Mesuta niż do Olalli. W sumie to do Sergio podobny w ogóle nie jest. Piłkarz tak czy siak kiedyś by to zauważył. Mówią, że lepiej późno niż wcale, ale w tym wypadku zdecydowanie lepiej, że dowiedział się teraz niż później. Będzie boleć mniej. I wcale nie dziwię się jego reakcji na widok 'przyjaciela'. Mam nadzieję, że nie zrobi jakiś głupot. A Mesut? Tak po prostu sobie wyszedł? Zero wzięcia na siebie odpowiedzialności w moim mniemaniu... ;/
OdpowiedzUsuńI własnie nadszedł ten dzień, kiedy wszystko się wydało... Biedny Sergio. Absolutnie go rozumiem, że się zdenerwował. Chociaż lepiej późno, niż wcale. Jestem ciekawa, czy Olalla będzie żyć z Mesutem. Mam nadzieję, że NIE! Po prostu wyszedł ze szpitala? Co za tchórz! Czekam na więcej ; * Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńP.S: Na moim blogu jest prolog, jakbyś chciała, to zapraszam do czytania : )
Uwielbiam takie akcje :D Strasznie mi szkoda Sergio, był taki szczęśliwy ;( Wątpię, żeby wybaczył Olalli, aczkolwiek bardzo bym tego chciała ;) czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział czytałam z zapartym tchem, szczerze. Reakcję Sergio opisałaś wyśmienicie, za to Oli zachowała się trochę sztucznie, jakby jej koszmar się ziścił, ale przyjęła to bez większych rozpaczy. Wątpię, aby Ramos wybaczył jej tę krzywdę i zdrady, jakich dokonała. Prawdę mówiąc, to nawet bym tego nie chciała, bo ona nie zasłużyła na jego miłość. Nie po tym wszystkim. Teraz powinna zejść się z Mesutem i godnie wychować synka. Post był świetny, zapierający dech w piersiach i nie mogę doczekać się ciągu dalszego! Całuję ;*
OdpowiedzUsuń[gryfonka-na-tropie]
Ciesze się, że Sergio dowiedział się prawdy, bo nie zasługiwał na to, żeby być oszukiwanym. Znając Twoje uwielbienie do Mesuta domyślam się, że będzie on z Olallą. Co prawda wolę Sergio, ale taka sytuacja też mi odpowiada. Mam też nadzieję, że Ramos ułoży sobie jakoś życie :)
OdpowiedzUsuńNa dobrą sprawę wydało się przez Ikera, który w ogóle nie był świadomy, jakie mogą być konsekwencje.. no cóż. Prawda w końcu wyszła na jaw, a ja mam podzielone uczucia. Strasznie szkoda mi Sergio, był szczęśliwy, a Olalla wszystko zrujnowała. Mogła powiedzieć mu o zdradzie od razu, jak dowiedziała się o ciąży. A tak, cały czas był okłamywany.. Za to Mesut, hmm.. troszkę stchórzył, wybiegając ze szpitala. Ale dobrze, że przynajmniej nie zaprzeczał, gdy Ramos wszystko mu wytykał. Niemiec musi poważnie porozmawiać z Olallą. A że opowiadanie zbliża się do końca, mam nadzieję, że za niedługo do ich rozmowy dojdzie. Podsumowując, rozdział strasznie mi się podobał. Ciągle mnie zaskakujesz i to najbardziej lubię. Pozdrawiam )
OdpowiedzUsuńSwietna częsc czekam na ciag dalszy, Sergio boski. Ciesze sie ze to dziecko Mesuta.
OdpowiedzUsuń