16 września 2012

Rozdział dziewiętnasty: Charakter człowieka jest jego przeznaczeniem.

   Olalla miała ciężką noc. Bardzo długo nie mogła zasnąć, ciągle myślała o Sergio, Mesucie i Estebanie. Ostatnie wydarzenia spowodowały, że w jej głowie zapanował potworny bałagan, którego nie umiała posprzątać. Nabroiła i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego nie próbowała się usprawiedliwiać i nie zamierzała prosić chłopaków o wybaczenie. Jednym dobrym wyjściem, które wówczas zauważała, było usunięcie się w cień. Jak Mesut.
Wróci do swojego małego mieszkanka, z dzieckiem, które postara się pokochać i wychować jak najlepiej potrafi. Zaciągnie pokaźny kredyt u siostry, który będzie spłacać przez kilkanaście lat, bo przecież nie może zostawić tak małego dziecka samego w domu. Przynajmniej na razie. A jak dziecko podrośnie to pomyśli o żłobku lub opiekunce, i wówczas poszuka sobie jakieś pracy, dzięki której będzie mogła zapewnić byt sobie i Estebanowi.
Plan jakże prosty, ale mimo wszystko trudny do zrealizowania. Samotnym matkom jest ciężko, zwłaszcza w dobie kryzysu i bezrobocia. Jednak już niejednokrotnie w życiu była zdana tylko na siebie. Przyszedł czas, aby pokazać światu kobiecą siłę i udowodnić wszystkim dookoła, że ona też potrafi. Nawet za cenę samotności.
- Cześć, kochana. – Sara przywitała się z siostrą promiennym uśmiechem. Ta sprawa też ją przerastała, bo nie chciała, aby siostra tak cierpiała, dlatego starała się dodać jej otuchy takimi prostymi gestami jak uśmiech. Pomimo tego, że bardzo jej współczuła, to uważałam, że Olalla sama naważyła sobie tego piwa, które teraz musi wypić. Niemniej jednak pomoże jej, bez względu na wszystko. – Jak samopoczucie?
- Beznadziejnie.
- Nie martw się. Dzisiaj wychodzisz z tego szpitala. W domu na pewno poczujesz się lepiej – rzekła, głaskając ją po głowie. – Esteban gotowy?
- Tak, pielęgniarka za moment ma go przynieść. Iker, rozmawiałeś z Sergio?
- Tak…
- I co?
Chłopak spojrzał na Olallę i smutno pokręcił przecząco głową. To jasny sygnał. Związek Hiszpana i Olalli się rozpadł. On nie chce jej widzieć, co jest oczywiście zrozumiałe. Dziewczyna spodziewała się tego, ale mimo wszystko poczuła bolesne ukłucie w sercu. Do oczu napłynęły jej łzy. Jej bezsilność sięgnęła zenitu, miała wrażenie, że zaraz kolana się pod nią ugną. Oto traciła coś, na czym jej bardzo zależało. Olalla szybko znalazła ukojenie w ramionach siostry, która starała się ją pocieszyć, ale nie było to proste zadanie.
- Dobra, słuchajcie, nie ma co tu sterczeć i użalać się nad sobą. Tak musiało być – rzekła Olalla, wycierając łzy z policzków. Poprawiła włosy, otrzepała ubranie i zapakowała do torby ostatnie swoje rzeczy, które przez te kilka dni zgromadziła w szpitalu. – Dziękuję wam za wszystko. Gdyby nie wy, to pewnie bym nie wytrzymała tego wszystkiego – dodała, ściskając jeszcze raz swoich bliskich. – Iker, wiem, że jesteś przyjacielem Sergio i zapewne ciężko ci mnie zrozumieć. Zawsze będziesz stać po jego stronie, ale jesteśmy rodziną i chyba musimy jakoś nauczyć się z tym żyć, nie? Nie chcę psuć naszych rodzinnych relacji, bo my z Sarą mamy tylko siebie i zależy mi na dobrych stosunkach z wami.
- Jasne, jesteśmy dorosłymi ludźmi. Jeśli o mnie chodzi, to na pewno nie będę robić żadnych problemów.
- Cieszę się. Dziękuję.
- Dzień dobry – rzuciła radośnie pielęgniarka, wchodząc do sali. – Przyniosłam najsłodsze dziecko na oddziale. Wszystkie moje koleżanki ubolewają, że pani już je od nas zabiera. Tak spokojnego i cichego dziecka dawno tu nie było.
- Chyba ma to po tacie – zażartowała Sara, za co od razu została spiorunowana wzrokiem przez Olallę i Ikera. Zdała sobie sprawę ze swojej gafy, dlatego uśmiech szybko zniknął z jej twarzy, a w zamian pojawił się grymas zwiastujący przeprosiny.
- Dziękuję, pani – powiedziała Olalla, odbierając od starszej kobiety Estebana.
- Niech się zdrowo chowa. Do widzenia.
- Do widzenia – odpowiedzieli chórem. – Możemy jechać? – zapytał Iker.
- Ale tak właściwie, to dokąd? Zabraliście moje rzeczy?
- Tak, zawiozłem wszystko do twojego mieszkania, ale jak chcesz to możesz na razie zostać u nas…
- Nie, nie będę wam zawracać głowy, tym bardziej, że mam małe, płaczące dziecko. Zawieście nas do mojego mieszkania…
- To nie problem – przekonywała Sara.
- Postanowiłam. Dziękuję wam za wszystko, ale w tej sytuacji potrzebuję trochę samotności.

Mieszkanie, w którym niegdyś żyła Olalla, a w które później wynajmowała młodemu studentowi, było dalekie od ideału. Nie wyglądało tak jak wcześniej. Meble były poprzestawianie, niektóre rzeczy były zniszczone. Jednak teraz to nie miało znaczenia, bo to było jej mieszkanie, w którym spędziła wiele czasu i w którym przyjdzie jej żyć i wychować Estebana. Nie była to odpowiednia dzielnica dla dzieci, jednak w tej sytuacji nie wypadało wybrzydzać. Trzeba sobie jakoś radzić z tym, co się ma.
Iker i Sara spędzili z Olallą trochę czasu. Pomogli jej w porządkach i ustawianiu dziecięcych mebelków w sypialni. Ten pokój nie grzeszył swoją wielkością, a teraz wydawał się jeszcze być mniejszy. Pozostało się przyzwyczaić, bo teraz przecież nic nie będzie takie samo…
Gdy wyszli Olalla poczuła się tak samo, jak półtora roku temu, kiedy to wróciła z wesela swojej przyjaciółki Grace. Wróciła z Niemiec, gdzie poznała Mesuta i gdzie tak naprawdę wszystko się zaczęło. Wróciła smutna i samotna, bo jej dawny chłopak – Chad – zostawił ją. Pamięta jak potwornie się wtedy czuła, upokorzenie i wstyd nie odstępowały jej na krok. I jeśli wyobrazi sobie, że zrobiła to samo Sergio, mężczyźnie, którego kochała, czuła do siebie obrzydzenie i wstręt. To tylko potwierdzało jakim potworem się stała, jak złym człowiekiem była, i spoglądając na niewinnie śpiącego Estebana uroniła łzę, bo uświadomiła sobie jak tragiczny los sprawiła niewinnemu dziecku.
Dni mijamy, a w życiu Olalli niewiele się zmieniało. Tkwiła samotnie w swoim mieszkaniu, na zmianę karmiąc dziecko i zmieniając mu pieluchy. Nie potrafiła odnaleźć szczęścia w macierzyństwie. To tylko kolejne obowiązki, które przyszło jej wypełniać. Obowiązki, które miały sprawić, aby ta bezbronna istotka przeżyła. Wiele słyszała o tak zwanej depresji poporodowej i wydawało jej się, że właśnie to ją dopadło, lecz nie potrafiła poprosić o pomoc. Już i tak czuła się paskudnie, bo była zdana na łaskę siostry. Sara była na tyle kochana, że pomagała młodej mamie – robiła zakupy, załatwiała sprawy w urzędach, pomagała przy domowych porządkach, gotowaniu. Olalla wiele jej zawdzięczała i nie wiedziała jak się zrewanżować.
Sama Olalla nie wyglądała najlepiej. W przeszłości oglądając młode matki na spacerach ze swoimi pociechami, podziwiała ich radosne twarze, uśmiechy, piękne włosy, które w okresie ciąży bardzo się kobietom poprawiają. I ze smutkiem stwierdzała, że w niczym nie jest do nich podobna. Jej cynamonowa niegdyś skóra zbladła, brakowało jej witalności i koloru, stała się szorstka i nieprzyjemna. Zgasł blask w oczach, a w zamian dostała wory, które są skutkiem płaczu i nieprzespanych nocy. W zaniedbanych włosach pojawiły się kołtuny i rozdwojone końcówki.
Jednak nie to było dla niej najgorsze. Przed ciążą miała świetną sylwetkę, dlatego chcąc ją utrzymać bardzo dbała o siebie przez kolejne dziewięć miesięcy. Skutki się opłaciły, bo po porodzie spotkała się z wieloma komplementami odnośnie swej figury. Ale dołek psychiczny, samotnie mieszkanie i brak radości z czegokolwiek doprowadził ją do kompletnej ruiny, co dało się zauważyć w zaokrąglonym brzuszku i tęższych udach. Olalla nie mogła na siebie patrzeć. Skutecznie omijała wielkie lustro wiszące w przedpokoju, a te w łazience praktycznie zasłoniła. Miała ochotę zniknąć. Zniknąć i nikomu się nie pokazywać. Zniknąć i nigdy nie wrócić…
Rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyna zajrzała do dziecięcego łóżeczka, aby sprawdzić, czy delikwent nie obudził jej potomka. Naciągnęła na jego malutkie ciałko kocyk i poprawiła poduszeczkę. Uśmiechnęła się. I był to jeden z nielicznych momentów jej ówczesnego życia, kiedy na jej ustach gościł ten grymas. Kochała Estebana, pomimo tego, że kojarzył jej się z najgorszym momentem życia.
Cicho podeszła do drzwi i wyjrzała przez wizjer. Na klatce schodowej stał Mesut!
Oparła się o drzwi i wstrzymała oddech. W jej głowie panował teraz prawdziwy huragan. Otworzyć, czy nie? Czego on może chcieć?
- Olalla, wiem, że tam jesteś – powiedział nagle, nie zaprzestając pukania. – Iker mi powiedział, że nie wychodzisz z domu. Otwórz, proszę.
Biła się z własnymi myślami. Dlaczego on pojawia się i znika? Czy on nie może po prostu być lub odejść?
Bez przekonania odsunęła zamek i otworzyła drzwi. Mesut zrobił wielkie oczy na jej widok, zapewne nie spodziewał się, że Olalla tak się zaniedbała. Wiele słyszał od Ikera o jej kiepskich stanie fizycznym i psychicznym, ale to co zastał stanowczo go przerosło.
- Mogę wejść?
- Skoro już przyszedłeś… - odparła, otwierając szerzej drzwi i zapraszając go do kuchni. Chłopak poszedł we wskazanym kierunku z kilkoma reklamówkami zapakowanymi po brzegi artykułami spożywczymi.
- Iker wspominał, że potrzebujesz żywności, więc coś przyniosłem – rzekł, stawiając siatki na stole. Zdjął bluzę i przewiesił ją przez oparcie krzesła. Spojrzał na zdezorientowaną i nieco zaskoczoną minę Olalli, poczym posłał jej nieśmiały uśmiech. – Wiem, że masz problemy, dlatego rozliczymy się kiedy indziej. Niczym się nie przejmuj, nie zbiednieję od małych zakupów.
- Dziękuję, ale co ty tutaj tak właściwie robisz? – zapytała, opierając się o framugę drzwi i zakładając ręce na piersi.
- Rozmawiałem z Ikerem. Martwi się o ciebie.
- Niepotrzebnie – odparła oschle i nalała wody do czajnika. – Wiem, że chce dla mnie dobrze, ale to jeszcze nie powód, żeby zwalać mi cię na głowę – dodała, podpalając gaz i stawiając czajnik na kuchence. – Myślałam, że zakończyliśmy już wszystkie nasze sprawy.
- Chciałem być po prostu miły. W końcu wiele razem przeszliśmy.
Zapadła niezręczna cisza. Olalla usiadła na krześle naprzeciwko Niemca, i spoglądała rozmarzonym wzrokiem na szary krajobraz rozciągający się za oknem.
- Sama jesteś? – zapytał nagle. – Tak cicho, że można powiedzieć, że nie ma żadnego dziecka.
- Esteban śpi.
- Esteban? Ładne imię… A mogę go zobaczyć?
Nagle Olalla zdała sobie sprawę, że Mesut nawet nie widział swojego synka. Nie mogła mu tego odmówić.
- Jest w sypialni. Tylko nie obudź go, proszę.
- Jasne, będę cichutko – odpowiedział podekscytowany i ruszył w kierunku pokoju. Olalla została w kuchni, aby przygotować kawę, na którą miała strasznie ochotę. Miała to szczęście, że nie karmiła piersią, więc mogła sobie pozwolić na wszelkie zachcianki.
Nalewając wrzątek do kubków, usłyszała dobiegające z pokoju szepty Mesuta: „Cześć, Malutki…”, „Jakiś ty śliczny”, „Prawdziwe cudo”. Uśmiechnęła się sama do siebie. Ucieszyła się, że Niemiec jest zadowolony ze swojego synka.
- Jest słodki – powiedział, wchodząc do kuchni. Olalla postawiła przed nim naczynie z wrzącą cieczą i ponownie zajęła miejsce na krześle.
- Nie mogę się nie zgodzić – odparła, upijając łyk czarnego płynu. – Muszę iść do urzędu zmienić mu nazwisko, ale jakoś nie mam motywacji. Nic mi się nie chce ostatnio. Jestem wykończona.
- Właśnie widzę. Nie wyglądasz najlepiej. Esteban daje ci w kość?
- Czasami, ale ogólnie jest spokojnym dzieckiem. Chyba po tobie… - rzekła, a na policzkach Mesuta pojawiły się różowe wypieki.
- A co to za sprawa z tym nazwiskiem? O ile oczywiście mogę zapytać?
- W akcie urodzenia ma wpisane Ramos Garcia, bo początkowo to Sergio miał być jego ojcem. Ale w obecnej sytuacji muszę je zmienić na swoje.
- Ah… A pamiętasz jak mówiłaś, że jeśli wyrażę zgodę to uznasz mnie jako ojca? – Olalla spojrzała na Mesuta wielkimi oczyma. Mówiła tak i naprawdę tak myślała, ale nie spodziewała się, że po tym wszystkim Niemiec będzie chciał ją jeszcze znać. Co prawda zawsze powtarzał, że będzie ją kochać i tym podobne bzdury, ale nie brała tego na poważnie.
- Tak, pamiętam… Naprawdę chciałbyś?
- Oczywiście, to mój syn. Chcę być przy nim i chcę być częścią jego życia. Wiesz, że jeśli Sergio zgodziłby się go uznać i wychowywać, to usunąłbym się. Bo najważniejsze dla mnie było, abyście mieli szczęśliwe życie. Esteban potrzebuje ojca. Będę nim.
Olalla uciekła wzrokiem na okno, gdyż nie chciała, aby Mesut zauważył łzy wzruszenia, które pojawiły się w jej oczach. Po raz kolejny ten chłopak ją zaskakuje. Po tym wszystkim, co mu zrobiła, po tym cyrku, który odstawiła w jego życiu, on przychodzi jak gdyby nigdy nic i oferuje jej swoją pomoc i wsparcie. Olalli ciężko było uwierzyć, że tacy ludzie jeszcze istnieją. Coś nieprawdopodobnego…
- Dziękuję – odpowiedziała w końcu łamiącym się głosem.
- Ej, co ty. – Mesut pogłaskał ją po dłoni i spojrzał głęboko w oczy. – Damy radę.
- Jesteś niesamowity, naprawdę. Niejeden na twoim miejscu zrównałby mnie z błotem, a ty przychodzisz i mówisz, że wszystko będzie dobrze.
- A czemu ma być źle? Jesteś zdrowa, masz cudownego synka, kochającą siostrę i fantastycznych przyjaciół. Masz wszystko, czego potrzeba do szczęścia.
- Dlaczego ty to robisz?
Mesut oparł się o oparcie krzesła. Przez moment wpatrywał się w okno, jednak po chwili wrócił do oczu Olalli i rzekł:
- Bo cię kocham.
Znów zapadła cisza. Co można powiedzieć po takim wyznaniu? Chyba niewiele, bo w normalnych okolicznościach w takiej sytuacji przechodzi się do czynów.
- A odnośnie tego nazwiska to musisz iść ze mną do urzędu – rzekła Olalla, zmieniając temat. – Kiedy masz jakąś chwilę wolną od treningów i innych zobowiązań?
- W czwartek?
- Świetnie! A zdradź mi, proszę, jak układają się twoje relacje z Sergio?
- No wiesz… Było ciężko, ale jesteśmy profesjonalistami. To już za nami, jesteśmy kolegami z drużyny i nie możemy pozwolić, aby sprawy osobiste przyćmiły nam cele zawodowe. Zgranie jest ważne w piłce, dlatego tolerujemy się, szanujemy. Nie ma między nami wielkiej przyjaźni, ale nie kłócimy się już. Oberwałem za swoje i chyba starczy.
- Przepraszam cię za niego. Wtedy, w szpitalu, nie powinien się tak zachowywać.
- Daj spokój, to normalne. Szykowałem się na to, bo zasłużyłem. Nie gadajmy o tym. Powiedz mi lepiej jak jeszcze mogę ci pomóc.
- Mam wszystko, dziękuję – odpowiedziała z uśmiechem.

__________
To już prawie koniec. Jak widzicie wszystko zmierza w dobrym kierunku, a w kolejnym rozdziale już pozamykam wszystkie sprawy. Już teraz ciężko mi się myśli o zakończeniu tego opowiadania, a co dopiero będzie jak rzeczywiście przyjdzie na to czas... Chyba będę płakać. 
Nie przedłużając... Miłego czytania!

21 komentarzy:

  1. Czyli powoli wszystko zaczyna się układać:):) super rozdział czekam na kolejny:):)
    celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja cały czas miałam nadzieje, że jednak Sergio jej wybaczy i będą szczęśliwi, a tu niestety Mesut. Szkoda, no.. Ale czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że Mesut przyszedł i chcę jej pomóc. Będzie świetnym ojcem. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mesut naprawdę świetnie się zachował. Na dobrą sprawę spodziewałam się większego bigosu, ale jkaoś to wszystko się potoczyło. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz.. Czy Mesut będzie ostatecznie z Olallą??? Kibicuje im i to bardzo! Cieszyłabym się. W końcu on ją nadal kocha, a ona pewnie też coś do niego czuje, mam taką nadzieję.. mogliby spróbować, dla dobra Estebana. Kolejny świetny rozdział, tylko dlaczego za niedługo koniec? ;C Będzie ciężko mi się rozstać z tym opowiadaniem..

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiadome było, że Mesut jej wybaczy! On jest taki... ZA spokojny. Ja nie mówię, że on ma być agresywny, wylecieć z pięściami na Olallę za to, co mu zrobiła, albo chować urazę do śmierci, ale... Po prostu on chyba nie umie się wściec. Jasne, niby tam był zły, kiedy Olalla nie chciała zostawić Sergio i Mesut z nią zerwał, potem ta "intryga", że się zabije, jak z nim nie pojedzie, ale wystarczyło, że dowiedział się parę rzeczy na temat sytuacji Sergio-Olalla i już się pojawił, dobry i uczynny, gotowy pomóc Olalli. Moim zdaniem, ona na to nie zasłużyła. Najwyraźniej Mesut musi naprawdę ją kochać.

    Wiesz cooo? Brakowało mi Sergio i jego tekstów. :C Ale rozdział był ekstra i smutno mi, że to koniec. Będę musiała obczaić jakieś twoje inne opowiadanie. *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie Mesut jej wzbaczyl i dziecko bedzie mialo jego nazwisko ciesze sie ze beda razem tylko szkoda ze to juz koniec.

    OdpowiedzUsuń
  7. W dobrym kierunku? Wcale nie. Boję się, że połączysz Ollalę z Mesutem. Nie możesz tego zrobić! Proszę. Ona musi być z Sergio. Wciąż mam nadzieję, że on jej wybaczy i do niej wróci.
    To przykre, że tak się zaniedbała. Pewnie gdyby Sergio przy nie był, nie doszłoby do tego. :(

    OdpowiedzUsuń
  8. To nie może być koniec;( Najlepsze jakie czytałam do tej pory o Mesucie.Proszę żebyś napisała coś jeszcze sama wiesz, z kim ;D Pozdrooo

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam!!! wiedział, że ona będzie na z Mesutem :D strasznie mi się podoba ten blog, ale troche szkoda, że to już koniec. Czekam na zakończenie ;) pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Meeeeesut <3 To co wyprawiał w poprzednich odcinkach było co najmniej dziwne, ale teraz? Jego słodkie słowa skierowane do Estebana, aż sama sie uśmiechnęłam zanim przeczytałam,że to samo zrobiła Olalla (:
    Nie zabij mnie, ale i tak najbardziej bym chciała, żeby Olalla zeszła się z Sergio. Tworzyli naprawdę ciekawą i nietuzinkową parę (co przy jego charakterze pewnie nie było trudne;p). Tak czy siak, wiadomo, sama wolałabym być z Mesutem, więc tak, to moje wytłumaczenie na preferowanie Olalli i Seriga razem ;)

    ok, kończę, gwiazdora też czytałam i och! żeby Cristiano się opamiętał i zatrzymał Aśkę w Madrycie. A z meczem RM-Chelsea przegięłaś. Samo pomyślenie, że ten mecz był tak blisko, tak blisko i RAMOS. Albo Kaka, bo gdyby nie Cristiano, to tych karnych by nawet nie było,no, ale nieważne (: Gonzalo jest słodki, a Cristiano rozpieszczony i kapryśny, ale zmieńmy go w kochającego i żałującego wcześniejszych wyborów faceta :D Faceta idealnego dla dobrej i niewinnej Asi.

    ok, to już naprawdę koniec. Miłego pisania :)
    i Hala Madrid na dziś!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak oto domyślam się, że Olalla będzie w końcu z Mesutem. Niestety. Ja tam wolałam Sergio... No ale babka zrobiła mu taki numer, że jak tu się nie dziwić jego reakcją? Teraz Ozil będzie głową rodziny i będzie musiał się o nią troszczyć, a nie wychodzić sobie z domu, jak wtedy ze szpitala.
    Nie dowierzam, że już za chwilę koniec... To wszystko dzieje się za szybko, nie sądzisz? Pozdrawiam i z niecierpliwością oczekuję na końcóweczkę : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Przywiązałam się do tego opowiadania i nie mogę uwierzyć, że wkrótce koniec. Mi również będzie bardzo smutno po ostatnim rozdziale. Żal mi Olalli, to takie przykre, że zamiast cieszyć się z macierzyństwa w towarzystwie ukochanego, trafia do zaniedbanego mieszkania, zapuszcza się i traci chęci do życia. Mesut jest taki wspaniały... A swoją drogą nie rozumiem za bardzo Sergio. To oczywiste, że jest wściekły, ale miłość nie wypala się w ciągu kilku sekund - po ochłonięciu powinien chociaż odwiedzić Oli. A może to ja mam jakieś dziwne myślenie? Na razie rozpływam się nad Mesutem... *,* Niech oni w końcu będą razem! Przecież on kocha ją na zabój. I to jest cudowne. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. nie wierzę, że to już będzie koniec :( koniecznie musisz napisać coś nowego z Mesutem! bardzo podobał mi się rozdział ;] mam nadzieję, że Olalla będzie z Mesutem, to jego synek w końcu ;D szkoda, że tak się zaniedbała, doskonale ją rozumiem, wszystko w życiu się pogmatwało, czas wyprostować wszystkie sprawy i wrócić do normalnego życia :) a ten rozdział gdzie Mesut jest z Oli na wakacjach, jet zdecydowanie moim ulubionym, cudo po prostu! ;) pozdrawiam, Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A już miałam nadzieję, że za drzwiami stoi Sergio... No trudno. Niech będą szczęśliwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejuś, a co z Sergio? Tak bardzo go lubię w twoim opowiadaniu. Jest taki fajny...Tylko bym go tuliła! :)
    Ale Mam nadzieje, że Oli będzie szczęśliwa razem z Mesutem, bo jej się należy i należy się to też małemu Estebanowi. Który swoją drogą, na pewno jest słodki jak każde małe dziecko. Dobrze, że nie robi nocnego show i jest spokojny. ;D


    czekam na nowy z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  16. Już nie mogę się doczekać tego ostatniego rozdziału :) Wyobrażam sobie słodkie Mesuciątko u tatusia na rękach mmm chyba się rozczuliłam

    OdpowiedzUsuń
  17. Mesut okazuje się być naprawdę wspaniałym człowiekiem. Szczerze powiedziawszy, na jego miejscu wcale nie chciałabym Ollali znać, ale wiadomo, że prawdziwa miłość potrafi czynić cuda i wybacza nawet takie błędy. ;)
    Tak, tak. Dobrze widzisz, z małym opóźnieniem, ale jednak wróciłam. :D
    http://rok-w-raju.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. za nie cale 4 godziny badzie juz 28 a opowiadania nie ma czekamy>>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, właśnie uświadomiłaś mi, że dzisiaj jest 27 :) Straciłam rachubę czasu. Już dodaję rozdział :)

      Usuń
  19. Wolałabym w tej roli Sergio, ale na jego wybaczenie Ollali już nie liczę. Mesut mi bardzo podpadł tym kłamaniem o tabletkach, ale widać, że zależy mu na tym, żeby mieć kontakt z synem. Oby Oli i Esteban byli szczęśliwi. ;)

    OdpowiedzUsuń