27 lipca 2012

Rozdział dziesiąty: Trzeba wielu lat by znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila by go stracić.

Życie ze świadomością, że straciła najważniejszą rzecz na jakiej jej zależało znacznie przerastało Olallę. Mesut się z nią pożegnał i był to tak smutny moment, że ciężko było jej o tym zapomnieć. Cały czas przed oczami miała jego zaniepokojoną twarz, zasmucone oczy… Miała wrażenie, że serce pięknie jej na milion kawałeczków, kiedy zatrzasnęła za nim drzwi. Uświadomiła sobie wówczas, że on nie wróci. Nie wróci do czasu rozwiązania albo do momentu, kiedy Sergio dowie się o romansie. I jedno, i drugie nie zdarzy się prędko, więc Olalla musiała pogodzić się z myślą, że miłość jej życia odeszła.
Prawdopodobnie jemu było tak samo ciężko. Był tym drugim. Od zawsze był na dalszym planie, mimo iż Olalla starała się, aby nie odczuł tego za bardzo. Jednak Mesutowi ciężko było się pogodzić z rolą rezerwowego kochanka. Kochał Olallę i chciał stworzyć z nią szczęśliwą rodzinę, jednak nie było to możliwe. Miewał nawet wrażenie, że ona tego nie chce, że się tylko bawi nim i jego uczuciami. Była to bolesna dla niego myśl, gdyż zawsze utwierdzał się w przekonaniu, że Oli to wspaniała kobieta, prosto z jego snów. Czasami wydawało mu się, że ją wyidealizował, że tak naprawdę, to Olalla jest tylko wyimaginowanym obrazem jego chorej wyobraźni. Jednak każda minuta, każda godzina z nią spędzona tylko potwierdzała, że się myli. 
Olalla doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak rani swojego ukochanego Mesuta. Człowieka, w którym odnalazła wsparcie i swoją pokrewną duszę. Ich rozstanie, choć tak niespodziewane, utkwiło niezwykle głęboko w zakamarkach jej poplątanego umysłu. Pamiętała je jak dziś, mimo iż minęły dwa dni. Dwa długie dni podczas których nie wychodziła z domu i nie kontaktowała się ze światem zewnętrznym. Jej komórka pokazywała ze sto nieodebranych połączeń od Sergio oraz Sary, nie była w stanie zliczyć licznych odwiedzin i tego potwornego walenia w drzwi wejściowe przez najbliższych. Martwili się, ale ona potrzebowała spokoju. Nie mogła stawić teraz czoła zatroskanej siostrze i nachalnemu Hiszpanowi.
Zaspana snuła się niczym cień po własnym mieszkaniu, szukając sobie miejsca, które ukoiłoby jej nerwy. Raz na kanapie, raz przy kuchennym stole, jednak najlepiej czuła się we własnym łóżeczku, z którego bardzo ciężko było jej wyjść. Ale bezcelowe tkwienie w jednym miejscu nie przynosiło jej żadnego pożytku. Postanowiła się ruszyć, przewietrzyć umysł i ciało. Pod osłoną nocy, spacerując rozświetlonymi ulicami miasta, poprzez wystawy sklepowe i zatłoczone miejsca spotkań Hiszpanów, nogi ponosiły ją aż do domu Sary. Olalla przez dłuższą chwilę stała na podjeździe okazałej, pogrążonej w ciemności willi rodziny Casillas’ów.
Naciskając na dzwonek, który rozbrzmiał trelem skowronków po całym domu, Olalla miała nadzieję, że zastanie w środku siostrę. Zdawała sobie sprawę z bardzo późnej pory, jednak liczyła, że Sara nie wyrzuci jej za drzwi. Po kilku dniach spędzonych w totalnej samotności, potrzebowała towarzystwa i mentalnego wsparcia. Nie mogła otrzymać tego od Mesuta, więc szukała pocieszenia w objęciach siostry.
- Olalla? – Na progu stanął Iker, który po otworzeniu frontowych drzwi aż zbladł z wrażenia. Widok niechlujnie ubranej, poczochranej szwagierki z podkrążonymi od płaczu oczyma przeraził go nie na żarty. Od razu wciągnął ją do środka i obdarzył troskliwym spojrzeniem. Starał się opanować drżenie kruchego ciała dziewczyny chowając je w swoich silnych ramionach, jednak nie przyniosło to pożądanych skutków, gdyż Olalla wybuchła niepohamowanym płaczem. Pogłaskał ją po głowie, szepcząc do ucha kojące słowa. Terapia się powiodła, bo chwilę później dziewczyna stanęła przed nim jak gdyby nigdy nic i odrzucając włosy do tyłu zapytała o siostrę. – Tak, jest na górze. Zaraz ją zawołam – odrzekł i pognał do sypialni w poszukiwaniu małżonki.
Chwilę później cała trójka siedziała przy kuchennym stole. Sara starała się wyciągnąć od siostry jakieś szczegóły odnośnie tego, co obecnie dzieje się w jej życiu, jednak Olalla nie powiedziała nic, dopóki Iker nie opuścił pomieszczenia. Chłopak niechętnie to zrobił, ale zdawał sobie sprawę, że to zbyt poważna sprawa i dziewczyny muszą poradzić sobie same. Aczkolwiek był znany z tego, że jest świetnym słuchaczem, znakomitym przyjacielem i charakteryzował się tym, że dla niego nie ma sytuacji bez wyjścia. Czuł, że może się przydać siostrom Carbonero, ale same musiały dojrzeć do tej decyzji.
- Wiesz jak się zamartwialiśmy – powiedziała Sara, chwytając Olallę za dłoń. – Dlaczego nie odbierałaś telefonów, dlaczego nie otwierałaś nam drzwi? Wszyscy tu od zmysłów odchodziliśmy. Powiedz mi, co się dzieje… 
- Życie mi się komplikuje. Zupełnie traci sens.
- Co się stało?
- Mesut się o wszystkim dowiedział – powiedziała, szlochając. Olalla oparła głowę na łokciach i schowała twarz w dłoniach. Nikt nie lubi okazywać swojej słabości. – Mówił tyle rzeczy, tyle takich smutnych i przykrych rzeczy… Pożegnał się ze mną i wyszedł. Zostawił mnie samą, twierdząc, że potrzebuje odpoczynku. Ja tego nie przeżyję…
- Dla niego to też wielkie przeżycie. Powinnaś go zrozumieć, nie jest mu łatwo. Zapewne bardzo cię kocha i zależy mu na tobie, a mężczyźnie ciężko jest pogodzić się z myślą, że jego kobietę dotyka inny facet. Daj mu tyle czasu, ile potrzebuje. To młody chłopak, zagubiony w tych wszystkich uczuciach…
- Wiem, ale ja go teraz bardzo potrzebuję. Myślałam, że będę miała w nim oparcie, że będzie moją oazą do której będę mogła uciec, kiedy Sergio totalnie oszaleje na punkcie dziecka. A tymczasem nie mam nic, nie mam nikogo.
- Masz mnie i Ikera. U nas zawsze znajdziesz schronienie. Wiem, że to nie to samo, nie zastąpimy ci ukochanego, ale przynajmniej ochronimy cię przed Sergio – rzekła z pokrzepiający muśmiechem.
- Myślisz, że Mesut mnie jeszcze kocha?
- Oczywiście! Jestem o tym przekonana.
- A myślisz, że będzie mnie kochał, kiedy okaże się, że mam dziecko z Sergio? – Olalla spojrzała na siostrę, która w jednej sekundzie zrobiła wielkie oczy. – Sara, ja nie wiem, kto jest ojcem.
- Poważnie? – Olalla pokiwała lekko głową, jednocześnie spuszczając ją w dół. Wstydziła się swojego zachowania. Była niczym nastolatka, która popełniała miłosne błędy. A przecież była już dorosłą, pewną siebie kobietą. Doskonale powinna wiedzieć, czego oczekiwać od życia. – Oh Oli, Oli… Jakoś to będzie. W końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi. Każde z nas popełnia błędy, nikt nie jest nieomylny. Co by się nie działo, to masz mnie i Ikera, i pomożemy ci wychować dziecko, jeśli chłopacy się od ciebie odwrócą. Zawsze możesz na nas liczyć.
- Dziękuję ci – rzekła, głaskając siostrę po policzku. – Sara, a czy ja mogłabym u was zostać na noc?
- Oczywiście. Zaparz sobie jeszcze jedną herbatkę, a ja przygotuję dla ciebie sypialnię dla gości. Daj mi minutkę.
- Dziękuję…
Sara pogłaskała siostrę po ramionach, kiedy mijała ją za plecami, i udała się na piętro, aby pościelić Olalli łóżko. Dziewczyna została sama w dużej kuchni i znów poczuła się samotnie. Objęła się ramionami i pustym wzorkiem wpatrywała się w lodówkę, na której wisiały zdjęcia Sary i Ikera. Na jednym była także i ona w towarzystwie uśmiechniętego Hiszpana, który już wówczas był jej oficjalnym chłopakiem. Wzięła głęboki wdech i chwyciwszy kubek z herbatą w dłoń, poszła na górę, do pokoju, w którym krzątała się Sara.

Po raz pierwszy od dwóch dni Olalla przespała spokojnie całą noc. Nie nękały ją mary nocne ani inne koszmary, nic nie zakłócało jej spokoju, dzięki temu, że dom Casillas’ów znajdował się w bardzo spokojnej dzielnicy, a nie w centrum miasta. Wyspała się i z przyjemnością otworzyła zaspane powieki nad ranem. Daleko jej było do osiągnięcia pełni szczęścia, ale uświadomiła sobie, że życie toczy się dalej i teraz, choćby nie wiadomo jak bardzo się starała, to nic ani nikt nie spowoduje rychłej zmiany. Musiała się pogodzić z odejściem Mesuta i przyjąć do wiadomości fakt, że Sergio będzie ją nękał swoją osobą.
Olalla założyła na siebie zielony szlafrok, który pożyczyła jej siostra, i zeszła na dół. W kuchni zastała Sarę oraz Ikera, który wygłupiali się przygotowując śniadanie. Obydwoje podskakiwali w takt piosenki „Las Horas Pasan” lecącej z radia i zanosili się śmiechem. Podczas jednego ze spontanicznych obrotów para zauważyła Olallę stojącą w drzwiach. Od razu uśmiechy zeszły im z twarzy.
- Nie przeszkadzajcie sobie – powiedziała młodsza z sióstr i zajęła miejsce przy stole, na którym znajdowało się już pieczywo oraz talerzyk z szynką i serem żółtym. Sara wyłączyła muzykę i postawiła przez mężem imbryk z herbatą, po czym sama zajęła miejsce obok niego.
- Jak ci się spało? – zapytał Iker.
- Pierwszy raz od bardzo dawna się wyspałam. Wasz dom ma na mnie zbawienny wpływ.
- Polecamy się na przyszłość.
- Proszę, częstuj się – powiedziała Sara i podała siostrze koszyczek z pieczywem. – Masz na dzisiaj jakieś plany?
- Nie. W pracy wzięłam krótki urlop zdrowotny. Nie mam teraz głowy do prowadzenia nieruchomości. Ale nie martwcie się, nie będę wam siedzieć na głowie. Zaraz jadę do siebie, muszę ogarnąć bałagan, który zrobiłam w swoim mieszkaniu przez te ostatnie dni.
- Możesz u nas zostać tak długo jak chcesz – rzekł Iker z pokrzepiającym uśmiechem.
- Dziękuję.
- Oli, przepraszam cię, ale musieliśmy powiadomić Sergio, że u nas jesteś. – Sara spojrzała na siostrę, która nie była zadowolona z tej wiadomości. Zdenerwowana Olalla opadła na oparcie krzesła i ze zniesmaczoną miną założyła ręce na piersi. Nie rozumiała postępowania siostry, która dobrze wiedziała, że Sergio to ostatnia rzecz, której jej teraz brakuje. – Przepraszam, ale on strasznie się o ciebie martwi.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i postanowiła, że przyjmie na klatę wszystko to, co zgotuje jej los.
Po śniadaniu i porannej toalecie w domu Casillas’ów rzeczywiście pojawił się przerażony Sergio. Dopiero, kiedy na własne oczy ujrzał ukochaną, jego napięta twarz nieco się rozluźniła, a na ustach pojawił się nerwowy uśmiech. Nie wiedział, czego się spodziewać po Olalli. Mimo wszystko niepewnym krokiem podszedł do niej i mocno ją uściskał.
- Dobrze, że jesteś cała i zdrowa, Kotku – wyszeptał jej do ucha. – Strasznie się o ciebie martwiłem. Co się stało? – zapytał, odsuwając ją od siebie i spoglądając prosto w orzechowe oczy dziewczyny.
- Nic. Już wszystko jest w porządku – odpowiedziała, uśmiechając się do niego niepewnie. Ponownie się do niego przytuliła, bo chciała ukryć zdenerwowany wyraz swojej twarzy i łzy, które napłynęły jej do oczu. Najprościej byłoby zakończyć ten związek, nie niszczyć życia sobie i jemu, ale Olalla wiedziała, że jeśli to zrobi, to Sergio się załamie. Wciąż miał żałobę po stracie rodziny i jakby teraz jeszcze stracił ją i dziecko, to zapewne nie przeżyłby takich rewelacji. Dziewczyna postanowiła przemęczyć się jeszcze trochę, poczekać na rozwój wydarzeń i na ostateczną decyzję Mesuta. Miała jeszcze czas, a przynajmniej tak jej się wydawało.

***

- Znalazłem Olallę – powiedział Sergio, stając między Mesutem i Alvaro Arbeloą, aby wykonać skłony i przysiady, które przygotują go na dzisiejsze wymagające zajęcia. – Właściwie sama się odnalazła. Przyszła do Sary wczoraj wieczorem. Nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca jak ją zobaczyłem.
- Domyślam się – odpowiedział chłodno Niemiec i usiadł na trawie, aby się porozciągać. Słuchał lamentów Sergio przez ostatnie dwa dni i miał już tego serdecznie dosyć. Dobrze wiedział, że to przez niego Olalla się ukrywa, wiedział też, że ona specjalnie nie daje znaku życia i wiedział, że nic jej nie jest. Czuł wewnętrzny spokój, mimo tego, że bardzo za nią tęsknił i pragnął, aby wszystko szybko wróciło do normy.
- Czekała na mnie u Sary – ciągnął dalej, niezmącony niczym Hiszpan. – Chyba zabiorę ją na jakiś obiad, pogadamy, spróbuję wyciągnąć z niej to, co ją trapi. Mam nadzieję, że mi powie. W końcu może mi ufać, nie? Jestem jej facetem. Myślisz, że "El Bodegón" będzie dobre na taką poważną rozmowę?
- To luksusowa restauracja serwująca wykwintne dania.
- Wiem, dlatego o niej myślę. Olalli powinna się spodobać.
- No, no… Prawdziwa burżuazja z niej, skoro lubi takie miejsca – powiedział, ale doskonale wiedział, że Olalla wolałaby zwykły bar mleczny lub chińską restaurację z mega tłustym jedzeniem. Nie mógł uwierzyć, że Serio, który szczycił się mianem jej faceta już od ponad pół roku, do tej pory nie wiedział w jakich miejscach gustuje jego dziewczyna. – Będziecie tam razem pasować. Młody on, piękna ona… Pozazdrościć.
- Mesut, a co ty taki niemiły jesteś? Stało się coś? – zapytał, podejrzliwie spoglądając na przyjaciela. – Od kilku dni jesteś nie do poznania.
- To nic takiego.
- A może dziewczyna cię rzuciła, co? – zapytał ze śmiechem. Nie sądził, że to prawdziwy powód smutku Mesuta, ale kiedy zobaczył groźny wyraz twarzy Niemca, który lustrował go srogim spojrzeniem, zrozumiał, że wdepnął na grząski grunt. – Poważnie?
- W pewnym sensie. Musimy o tym gadać? Naprawdę nie mam na to ochoty – odpowiedział, wstając i biegnąc w stronę truchtających pozostałych kolegów. Sergio spojrzał na stojącego obok Alvaro i zrobił dziwną minę w jego kierunku, poczym klepiąc go po ramieniu dołączył do grupy.
Mesut nie chciał kłócić się z przyjacielem, ale myśl, że uważa się on za ojca dziecka, które tak naprawdę wcale nie musiało być jego, doprowadzała go do szewskiej pasji. Nie mógł zdzierżyć także wizji swojego chorego umysłu, jak Hiszpan dotyka ciała Olalli, jak całuje jej szyję, dekolt, jak codziennie czuje zapach jej perfum. To on powinien być na jego miejscu, ale dopóki Olalla tego nie zrozumie, to nic z tego nie będzie. Nie chciał być już tym drugim, nie chciał pchać się między młot i kowadło. Spokojnie czekał na rozwój sytuacji, nie zamierzał wprowadzać zamętu do „kochającej się rodzinki”, nie chciał pozbawiać dziecka ojca i psuć tego wszystkiego, co przez miesiące wybudowała sobie Olalla.
- Mesut, a może wpadniesz do nas jutro? I tobie, i Olalli przyda się teraz towarzystwo. Zawsze dobrze się dogadywaliście, więc na pewno będzie fajnie i miło – powiedział Sergio. – Przygotuję twoje ulubione przekąski.
Trening zbliżał się ku końcowi, więc wszyscy zawodnicy z zadowolonymi minami kierowali się w kierunku szatni.
- Dzięki, Sergio, ale nie. Nie mam ochoty.
- No nie bądź taki. Wolisz siedzieć w domu sam, załamany i zapłakany?
- Nie będę płakać.
- Przestań, Mesut, się upierać. Mieszkasz tak blisko, a ostatnimi czasy prawie w ogóle mnie nie odwiedzasz. Nie wierzę, że jesteś aż tak zapracowany.
- Jejku, jak ty marudzisz… Niech ci będzie. Wpadnę jutro o siódmej – odpowiedział, aczkolwiek już szukał w głowie wymówki. Musiała być dobra, bo Sergio trudno wciskało się kity. Mogło to trochę dziwić, bo do tej pory nie połapał się w kłamstwach, którymi karmiła go Olalla. Jednak miłość zaślepiała…
- Olalla na pewno bardzo się ucieszy.
- Tak… Na pewno…
- Oj, Mesut, no co ci jest? Przez jedną, wstrętną i parszywą kobietę będziesz się tak załamywać? – Niemiec spojrzał na przyjaciela i w duszy śmiał się z całej tej sytuacji, która przypominała mu kabaret. – Nigdy nie widziałem, żebyś był taki smutny. Rozchmurz się… Tego światu jest pół światu.
- Nie wiesz o czym mówisz…
- Tak, na pewno była wyjątkową, śliczną i mądrą dziewczyną, ale tak jak każda poprzednia dała ci kopa w dupę. Takie jednostki trzeba eliminować.
- Sergio, weź się już lepiej zamknij – powiedział Mesut i chwyciwszy swoją torbę sportową opuścił szatnię Realu Madryt.
   - To do jutra!

2 komentarze:

  1. Napisałaś "tego światu jest pół światu", a chyba powinno być "tego kwiatu jest pół światu", czy coś, co nie? :)

    Kocham Ramosa i w ogóle, ale faktycznie jest wnerwiający. A Ozil, jak dla mnie, za łatwo się poddał, ale rozumiem, że po prostu miał dość być tym drugim, w dodatku Olalla nie bardzo wykazywała chęć spełnienia swoich obietnic, że zerwie z Ramosikiem. Czemu ta dziewczyna nie myśli? ._.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie wielbie Sergio ale jakoś nie moge się do niego przezwyczaić tutaj. Czy to dziwne ? xD
    Miśka

    OdpowiedzUsuń