6 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Olalla
przekręciła klucz w zamku i weszła do dużego domu, w którym ostatnio
przebywała coraz częściej. Zdjęła czarny płaszcz i odwiesiła go do
szafy. Podobnie zrobiła z marynarką, którą wzięła od Sergio. Chłopak od
razu powędrował do salonu, na kanapę, na której spędzał coraz więcej
czasu. Nie robił nic szczególnego – po prostu siedział, czasami
popijając zimne piwo Cruzcampo i skacząc bez celu po kanałach
telewizyjnych.
Psychiczne
rozbicie Hiszpana bardzo przygnębiało Olallę. Nie umiała mu pomóc,
chociaż bardzo tego chciała. Chyba nikt nie lubi patrzeć na cierpienie
ukochanej osoby.
Sergio
od kilku dni chodził jak struty, ponieważ niecały tydzień temu jego
rodzice wraz z dwuosobowym rodzeństwem ulegli strasznemu wypadkowi
samochodowemu, przez co zginęli. Hiszpanowi ciężko było pogodzić się z
tą stratą i faktem, że został osierocony. Na całym świecie został sam,
nie miał nikogo bliskiego. Posiadał liczną rodzinę, jednak bardzo
daleką, z którą nie miał zbyt dobrego kontaktu. A poza tym wszyscy
mieszkali w Sewilli, z dala od Madrytu, więc nie mógł liczyć na ich
stałe wsparcie i ciepłe słowa.
-
Zrobić ci coś do picia? – Olalla nachyliła się nad nim i objęła pod
szyją. Starała się być niezwykle czuła, aby jakoś potrzymać go na duchu i
pomóc wyjść do dołka, w który wpadał coraz głębiej. Nic go już nie
cieszyło – nawet piłka nożna, przez co dostał kilka dni urlopu od klubu.
– A może jesteś głodny?
- Dzięki, nie jestem głodny – odpowiedział obojętnym tonem, sięgając po pilot od telewizora.
- A może wieczorem pojechalibyśmy do Ikera i Sary? Wyjście z domu dobrze ci zrobi.
- Kochana jesteś, ale nie mam na to siły.
- No dobrze, to ty tutaj sobie posiedź, a ja zrobię coś na obiad – powiedziała, całując go w czubek głowy.
Jak
tu pomóc człowiekowi, który stracił najważniejszą rzecz życia? Sergio,
jak każdy Hiszpan, był bardzo rodzinny. Pomimo tego, że jego rodzice
mieszkali w Sewilli, zawsze umiał wygospodarować sobie czas, aby
przynajmniej raz w tygodniu pojechać do nich z wizytą. Państwo Julia i
Juan Ramos byli niezwykle ciepłymi i życzliwymi ludźmi, chętnie nieśli
pomoc, udzielali się w fundacji swojego syna na rzecz dzieci z Trzeciego
Świata, wspierali go we wszystkich projektach i z przyjemnością
przyjeżdżali na najważniejsze mecze, w których grał. Sergio miał w nich
wsparcie totalne, jak nikt potrafili zmotywować go do dalszej pracy i
rozwoju. A teraz to wszystko prysło jak bańka mydlana. Tak nagle, tak
szybko… Nie było już nic. Dla Sergio świat się skończył.
- Cześć – powiedziała Olalla, podnosząc słuchawkę telefonu. – Fajnie, że dzwonisz.
- Co u was? – zapytała Sara. – Jak pogrzeb?
- Było mnóstwo ludzi, niedawno wróciliśmy. Mam dosyć…
- Iker wspominał, że było bardzo wzruszająco. A jak się ma Sergio?
- Lepiej nie pytaj. Nie mam pojęcia jak mu pomóc.
- Może wpadniecie do nas wieczorem?
-
Już o tym myślałam, ale Sergio nie jest chętny. Zostanę z nim dzisiaj,
posiedzimy przed telewizorem, napijemy się Cruzcampo i jakoś zleci.
- Przeproś go ode mnie za moją nieobecność na pogrzebie. Obowiązki zawodowe nie pozwoliły mi się urwać.
- Jasne, Iker już mu mówił, że masz pracę, ale powiem mu jeszcze raz.
- Uważajcie na siebie.
- Dzięki, kochania. Trzymaj się.
- Do zobaczenia.
Olalla
odłożyła słuchawkę i z ciężkim sercem wróciła do salonu, w którym
zostawiła Sergio. Chłopak leżał na kanapie z głową zwróconą do sufitu, z
rękoma założonymi za kark. W całym pokoju roznosił się głośny wrzask
dochodzący z telewizora. Dziewczyna usiadła obok piłkarza i wyłączyła
buczące pudło. Spojrzała na ukochanego i zebrała kosmyki włosów
opadające mu na czoło.
-
Dzwoniła Sara – powiedziała, mając nadzieję, że go to zaciekawi. Jednak
Sergio nie okazał krzty zainteresowania i nawet się nie poruszył. –
Przeprasza, że jej dzisiaj nie było. Miała obowiązki w pracy.
Mężczyzna westchnął ciężko, nie odwracając wzroku od żyrandola, w którym utkwione było jego spojrzenie.
- Masz na coś ochotę? – zapytała.
- Niekoniecznie.
- Może coś zrobimy? Pójdziemy na spacer, pojedziemy coś zjeść na miasto, cokolwiek…
- Przepraszam, ale nie mam ochoty – odpowiedział, wstając i ignorując wszelkie starania Olalli. – Potrzebuję trochę spokoju.
- Od trzech dni tak leżysz i nic nie robisz, nie jesz, mało pijesz, w ogóle się nie ruszasz… Sergio, tak niemożna.
-
A co mi innego pozostało? – Chłopak stanął na środku pokoju i spojrzał
na nią bezradnie. W niczym nie przypominał tego szalonego, postawnego
mężczyzny, w którym się zakochała. Ręce bezwładnie zwisały mu wzdłuż
tułowia, koszula niedbale wystawała ze spodni, włosy w nieładzie
zasłaniały całą jego twarz… Serce się krajało!
-
Sergio… - Dziewczyna podeszła do niego i czule objęła go pasie,
przylegając do jego torsu. – Ich już nie ma, ale twoje życie toczy się
naprzód. Nie możesz stanąć w miejscu. Świat cię potrzebuje, kibice cię
potrzebują, ja cię potrzebuję. Masz dla kogo żyć. Masz mnie i
przyjaciół. Iker, Sara, Mesut, Alvaro, Raul – oni wszyscy się o ciebie
martwią, zależy im na tobie. Całe madridismo cię wspiera.
- Wiem. Daj mi trochę czasu, jeszcze tylko kilka dni – powiedział i pocałował Olallę w czoło. – Położę się.
Chłopak
uściskał dziewczynę i kręconymi schodami powędrował do sypialni, w
której zaszył się na cały wieczór. Olalla westchnęła ciężko i zabrała
się za pracę, która była teraz dla niej jedyną odskocznią od problemów.
***
Olalla
wyrwała się z pracy dwie godziny wcześniej, aby wesprzeć na duchu
swojego chłopaka. Dzisiaj Sergio po raz pierwszy od śmierci rodziców
pojechał na trening swojego klubu. „Wakacje” się skończyły i chłopak
musiał wrócić do pracy, aczkolwiek nie miał na to zbyt wielkiej ochoty.
Przy śniadaniu Olalla musiała bardzo mocno go namawiać, aby nie
zrezygnował w ostatniej chwili. Użyła wszelkich argumentów, wytoczyła
najcięższe działa i wyjęła wszystkie asy z rękawa – musiała to zrobić,
inaczej chłopak załamałby się na dobre i długo nie zobaczyłby piłki. A
to byłaby rzecz straszna, bo teraz Sergio nie miał nic poza sportem.
Przed
wejściem do Valdebebas umówiła się z siostrą, która jako dziennikarka
sportowa przeprowadzała relację z treningu. Tylko dzięki specjalnej
przepustce Olalla mogła dostać się na teren ośrodka.
Widząc Sarę już z daleka śmiała się sama do siebie, bowiem obie miały na sobie takie same, brązowe kurtki.
- Od razu widać, że jesteśmy siostrami – powiedziała pani Casillas i przedstawiła siostrze swoich współpracowników. – Chodźmy!
Podczas
gdy Sara „biegała” wokół boiska, robiła notatki odnośnie treningu i
wygłaszała swoje przemowy do kamery, Olalla przysiadła na niewielkiej
trybunie, z białymi ławkami, skąd miała doskonały widok na zajęcia. Od
razu w tłumie jednakowo ubranych piłkarzy odnalazła Sergio. Stał na
uboczu, biegł jako ostatni, był osowiały i nieobecny. Iker oraz Mesut –
jego najlepsi przyjaciele, starali się go pocieszyć, zachęcić do
wspólnych żartów i wygłupów, ale ten nie był do tego zbyt skory. W ciszy
i skupieniu wykonywał wszystkie polecenia od trenera, nie zwracając
uwagi na to, co dzieje się dookoła. Zapewne w ogóle nie zauważyłby
obecności Olalli, gdyby Iker nie pokazał mu jej palcem.
Dziewczyna
chciała dodać mu otuchy, dlatego wyciągnęła do niego zaciśnięte kciuki.
Sergio uśmiechnął się niepewnie i od razu spuścił głowę, aby wykonać
kolejną serię przysiadów.
-
Nie mogę na niego patrzeć – powiedziała Olalla, kiedy Sara usiadła obok
niej. – Wygląda jak wrak człowieka. Gdzie się podziała jego radość i
pasja do gry? Myślisz, że jeszcze go odzyskamy? – zapytała, spoglądając
siostrze głęboko w oczy.
-
Potrzeba czasu – odpowiedziała, przytulając ją do siebie. – Poza czasem
nic mu nie pomoże. Chyba że psycholog, ale tam się pewnie nie wybiera.
- Spójrz tylko na niego… Dlaczego to akurat jego spotkało? Nie zasłużył sobie na to.
- To prawda. Sergio to wspaniały facet i jeszcze lepszy człowiek. Niezastąpiony przyjaciel. Wie, że jesteśmy z nim?
- Codziennie mu to powtarzam, ale chyba mi nie wierzy.
-
Zawsze możecie na nas liczyć – powiedziała, ściskając ją ponownie. –
Muszę się zbierać, jadę jeszcze do telewizji. Jak chcesz zostać to
zostawię ci przepustkę.
- Zostanę. Poczekam na niego i wrócę z nim do domu.
- Ok. Aha… – rzekła ponownie, siadając obok siostry. – Oli, zauważyłaś to, że Mesut cały czas się na ciebie gapi?
- Wydaje ci się.
- Poważnie. Zwróć na to uwagę. Może to psychopata – zarechotała.
- Sara, idź już, bo się spóźnisz.
-
Lecę, lecę… Trzymajcie się. – Dziewczyna pocałowała Olallę w policzek i
pobiegła w stronę swoich współpracowników, którzy czekali na nią z
zapakowanym sprzętem.
Po
powrocie do domu Sergio zjadł znikome ilości obiadu i od razu zniknął w
sypialni. Był wyczerpany – i fizycznie, i psychicznie. Po długiej
nieobecności na boisku i treningach, jego kondycja, którą tak bardzo
pragnął odzyskać w porze wakacji, nieco podupadła i dziś ciężko było mu
nadążyć za kolegami. Starał się i dawał z siebie wszystko, jednak trener
od razu zauważył jego złą formę. Mimo wszystko Jose Mourinho przymknął
na to oko, bo wiedział, co czuje Sergio. W końcu każde z nas jest tylko
człowiekiem.
Olalla
zajrzała do sypialni. Na twarzy Ramosa malował się smutek, ale także
wielki spokój. Z każdym dniem było coraz lepiej, bo nie nawiedzały go
już koszmary, nie budził się w środku nocy zlany potem i nie błąkał się
po domu bez celu. Dziewczyna zgarnęła jego kosmyki włosów z czoła i
przykryła go niebieskim kocem. Wychodząc delikatnie zamknęła drzwi i
wróciła do swojego malutkiego mieszkanka, w którym miała zamiar jeszcze
popracować.
Panna
Carbonero usiadła przy niewielkim, okrągłym stole stojącym pod oknem w
salonie. Zapaliła niewielką lampkę i rozpoczęła przeglądanie stosu
papierów. Olalla pracowała w biurze nieruchomości i musiała przygotować
kilka umów dla klientów. Nie przepadała za papierkową robotą, godziny
spędzone w biurze strasznie ją nużyły, jednak na razie nic nie
zapowiadało rychłej zmiany. Przyzwyczaiła się już do swojego
niewielkiego gabinetu, do znajomych z pracy, których nawet polubiła, do
biegania po mieście i opowiadania ludziom o mieszkaniach i domach. Znała
się na tym jak mało kto, zresztą z takim bagażem doświadczeń trudno by
było, gdyby tego nie potrafiła.
Przy
bladym świetle żółtej lampki Oli spojrzała w okno. W szarym budynku
naprzeciwko, na pierwszym piętrze mieszkała dwójka młodych ludzi,
których brunetka często obserwowała. Ich życie wydawało jej się
wywrócone do góry nogami. Wysoki blondyn wychodził wcześnie rano i
wracał późnym wieczorem, podczas gdy niziutka kobieta spędzała całe dnie
na nauce. Kiedy wreszcie się spotykali, to cały czas się kłócili. Nie
wiadomo o co, dziewczyna nie była w stanie tego dosłyszeć, ale w ich
życiu nie działo się najlepiej. Olalla cieszyła się, że ona nie ma
takich traumatycznych przeżyć.
Nagle przypomniało jej się, że miała wykonać jeden ważny telefon. Chwyciła za słuchawkę i wykręciła pożądany numer.
- Halo? – usłyszała dobrze znany jej, niski męski głos z niemieckim akcentem.
- To ja.
- Cieszę się, że dzwonisz.
- Czyś ty zgłupiał? Po cholerę żeś się tak na mnie gapił na tym treningu.
- Kocham cię.
- Chcesz żeby wszystko się wydało?
- Uwielbiam jak się na mnie złościsz.
-
Mesut, do cholery. Przestań! Ja mówię poważnie – powiedziała, opadając
na oparcie krzesła, na którym siedziała .– Nie chcę kłopotów, zwłaszcza
teraz, kiedy Sergio ma trudny okres.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Przyjedziesz do mnie?
- Dopiero wróciłam do domu.
- Proszę…
-
Jakbym wiedziała, to nie wracałabym z Alcobendas, ale niech ci będzie.
Przyjadę – odpowiedziała z cwanym uśmieszkiem. – Ale przygotuj coś do
jedzenia, bo jestem potwornie głodna.
- Z moim zdolnościami to wiesz… Chyba tylko na spaghetti mnie stać.
- Uwielbiam twoje spaghetti. Będę za pół godziny. Do zobaczenia.
Olalla
odłożyła słuchawkę, zebrała wszystkie papiery do teczki, którą potem
schowała do swojej dużej, czarnej torebki. Szybko zmieniła sprane dżinsy
i rozciągnięty t-shirt na ładną, kwiecistą sukienkę, założyła szpilki i
wyszła z domu.
Pojechała
na przedmieścia Madrytu – Alcobendas – gdzie w wielkim domu mieszkał
Mesut Özil. Jak na złość w tej samej dzielnicy, tylko dwa domy dalej
mieszkał jej chłopak Sergio Ramos, którego bezczelnie, świadomie i z
premedytacją zdradzała od kilku miesięcy. Była straszną kobietą i nie
mogła sobie wybaczyć swojej rozwiązłości.
Jej
znajomość z zakręconym Hiszpanem rozpoczęła się dość spontanicznie i z
zawrotną prędkością przemieniła się w coś „poważniejszego”, aczkolwiek
Olalla od zawsze miała do tego lekkie podejście. Sergio był wesoły,
zabawny i zawsze skory do zabawy – tym ją urzekł. Myślała, że będzie
fajnym odskokiem od zdyscyplinowanego Chada. I rzeczywiście tak było,
tylko, że po kilku tygodniach dziewczyna zaczęła odczuwać w sobie
potworną pustkę, którą chciała załatać miłością. I tą miłość dał jej
właśnie Mesut. Chłopak kochał ją szczerze, spełniał marzenia i snuł
plany na przyszłość. Chciał ustatkowanego życia, kochającej żony, domu z
ogrodem i psem, z którym bawiliby się na zielonej polanie w parku.
Olalla poddała się temu marzeniu i definitywnie chciała skończyć romans z
Hiszpanem, ale wówczas zmarli jego rodzice i dziewczyna nie mogła
zostawić go w potrzebie. Kochała go jak przyjaciela, a przyjaciół
poznaje się w biedzie, więc pozostawienie go na pastwę losu nie
wchodziło w grę.
Olalla
dyskretnie wjechała na dobrze znane jej osiedle, zostawiając swój
samochód wśród drzew i krzewów z dala od domów Mesuta i Sergio. Krótki
odcinek drogi pokonała niemalże biegnąc, mając na sobie czarny płaszcz,
który w zimnym grudniu był niezbędny oraz w okularach
przeciwsłonecznych. Nie chciała zostać rozpoznana. Sąsiedzi w
dzisiejszych czasach naprawdę potrafią być „życzliwi”.
W
drzwiach przywitał ją młody Niemiec. Pocałował ją namiętnie, obejmując w
pasie i wsuwając dłoń pod sukienkę, aby móc pogłaskać jej pośladki.
- Pięknie tu pachnie – powiedziała dziewczyna, nie odrywając się ust ukochanego. – Postarałeś się.
- Dla ciebie. A może zrezygnujemy z tego jałowego jedzenia i od razu zaspokoimy swoje apetyty sobą?
-
Mesut, jesteś okropny! – powiedziała, zanosząc się śmiechem i uderzając
chłopaka w ramię. – Jamy! – dodała i kręcąc zmysłowo biodrami
powędrowała do przestronnej jadali, w której był już zastawiony stół.
Chłopak
nie spuszczał z niej wzroku. Rozbierał ją samym spojrzeniem i już nie
mógł doczekać się deseru, który dostanie w swojej sypialni. Nie mógł
zdzierżyć, że musi się dzielić taką kobietą jak Olalla. Dziewczyna
wielokrotnie obiecywała mu zakończenie związku z Sergio, ale do tej pory
zawsze coś stawało im na drodze. Miał nadzieję, że wkrótce wszystko się
wyjaśni i Olalla będzie już tylko jego.
Och. Olalla leci na dwa fronty... Choć pewnie zerwałaby z Sergio, gdyby nie to, że stracił właśnie rodzinę.
OdpowiedzUsuń