27 lipca 2012

Rozdział siódmy: Jedyna miłość, która nas nigdy nie zdradzi, to miłość własna.


6 MIESIĘCY PÓŹNIEJ

Olalla przekręciła klucz w zamku i weszła do dużego domu, w którym ostatnio przebywała coraz częściej. Zdjęła czarny płaszcz i odwiesiła go do szafy. Podobnie zrobiła z marynarką, którą wzięła od Sergio. Chłopak od razu powędrował do salonu, na kanapę, na której spędzał coraz więcej czasu. Nie robił nic szczególnego – po prostu siedział, czasami popijając zimne piwo Cruzcampo i skacząc bez celu po kanałach telewizyjnych.
Psychiczne rozbicie Hiszpana bardzo przygnębiało Olallę. Nie umiała mu pomóc, chociaż bardzo tego chciała. Chyba nikt nie lubi patrzeć na cierpienie ukochanej osoby.
Sergio od kilku dni chodził jak struty, ponieważ niecały tydzień temu jego rodzice wraz z dwuosobowym rodzeństwem ulegli strasznemu wypadkowi samochodowemu, przez co zginęli. Hiszpanowi ciężko było pogodzić się z tą stratą i faktem, że został osierocony. Na całym świecie został sam, nie miał nikogo bliskiego. Posiadał liczną rodzinę, jednak bardzo daleką, z którą nie miał zbyt dobrego kontaktu. A poza tym wszyscy mieszkali w Sewilli, z dala od Madrytu, więc nie mógł liczyć na ich stałe wsparcie i ciepłe słowa.
- Zrobić ci coś do picia? – Olalla nachyliła się nad nim i objęła pod szyją. Starała się być niezwykle czuła, aby jakoś potrzymać go na duchu i pomóc wyjść do dołka, w który wpadał coraz głębiej. Nic go już nie cieszyło – nawet piłka nożna, przez co dostał kilka dni urlopu od klubu. – A może jesteś głodny?
- Dzięki, nie jestem głodny – odpowiedział obojętnym tonem, sięgając po pilot od telewizora.
- A może wieczorem pojechalibyśmy do Ikera i Sary? Wyjście z domu dobrze ci zrobi.
- Kochana jesteś, ale nie mam na to siły.
- No dobrze, to ty tutaj sobie posiedź, a ja zrobię coś na obiad – powiedziała, całując go w czubek głowy.
Jak tu pomóc człowiekowi, który stracił najważniejszą rzecz życia? Sergio, jak każdy Hiszpan, był bardzo rodzinny. Pomimo tego, że jego rodzice mieszkali w Sewilli, zawsze umiał wygospodarować sobie czas, aby przynajmniej raz w tygodniu pojechać do nich z wizytą. Państwo Julia i Juan Ramos byli niezwykle ciepłymi i życzliwymi ludźmi, chętnie nieśli pomoc, udzielali się w fundacji swojego syna na rzecz dzieci z Trzeciego Świata, wspierali go we wszystkich projektach i z przyjemnością przyjeżdżali na najważniejsze mecze, w których grał. Sergio miał w nich wsparcie totalne, jak nikt potrafili zmotywować go do dalszej pracy i rozwoju. A teraz to wszystko prysło jak bańka mydlana. Tak nagle, tak szybko… Nie było już nic. Dla Sergio świat się skończył.
- Cześć – powiedziała Olalla, podnosząc słuchawkę telefonu. – Fajnie, że dzwonisz.
- Co u was? – zapytała Sara. – Jak pogrzeb?
- Było mnóstwo ludzi, niedawno wróciliśmy. Mam dosyć…
- Iker wspominał, że było bardzo wzruszająco. A jak się ma Sergio?
- Lepiej nie pytaj. Nie mam pojęcia jak mu pomóc.
- Może wpadniecie do nas wieczorem?
- Już o tym myślałam, ale Sergio nie jest chętny. Zostanę z nim dzisiaj, posiedzimy przed telewizorem, napijemy się Cruzcampo i jakoś zleci.
- Przeproś go ode mnie za moją nieobecność na pogrzebie. Obowiązki zawodowe nie pozwoliły mi się urwać.
- Jasne, Iker już mu mówił, że masz pracę, ale powiem mu jeszcze raz.
- Uważajcie na siebie.
- Dzięki, kochania. Trzymaj się.
- Do zobaczenia.
Olalla odłożyła słuchawkę i z ciężkim sercem wróciła do salonu, w którym zostawiła Sergio. Chłopak leżał na kanapie z głową zwróconą do sufitu, z rękoma założonymi za kark. W całym pokoju roznosił się głośny wrzask dochodzący z telewizora. Dziewczyna usiadła obok piłkarza i wyłączyła buczące pudło. Spojrzała na ukochanego i zebrała kosmyki włosów opadające mu na czoło.
- Dzwoniła Sara – powiedziała, mając nadzieję, że go to zaciekawi. Jednak Sergio nie okazał krzty zainteresowania i nawet się nie poruszył. – Przeprasza, że jej dzisiaj nie było. Miała obowiązki w pracy.
Mężczyzna westchnął ciężko, nie odwracając wzroku od żyrandola, w którym utkwione było jego spojrzenie.
- Masz na coś ochotę? – zapytała.
- Niekoniecznie.
- Może coś zrobimy? Pójdziemy na spacer, pojedziemy coś zjeść na miasto, cokolwiek…
- Przepraszam, ale nie mam ochoty – odpowiedział, wstając i ignorując wszelkie starania Olalli. – Potrzebuję trochę spokoju.
- Od trzech dni tak leżysz i nic nie robisz, nie jesz, mało pijesz, w ogóle się nie ruszasz… Sergio, tak niemożna.
- A co mi innego pozostało? – Chłopak stanął na środku pokoju i spojrzał na nią bezradnie. W niczym nie przypominał tego szalonego, postawnego mężczyzny, w którym się zakochała. Ręce bezwładnie zwisały mu wzdłuż tułowia, koszula niedbale wystawała ze spodni, włosy w nieładzie zasłaniały całą jego twarz… Serce się krajało!
- Sergio… - Dziewczyna podeszła do niego i czule objęła go pasie, przylegając do jego torsu. – Ich już nie ma, ale twoje życie toczy się naprzód. Nie możesz stanąć w miejscu. Świat cię potrzebuje, kibice cię potrzebują, ja cię potrzebuję. Masz dla kogo żyć. Masz mnie i przyjaciół. Iker, Sara, Mesut, Alvaro, Raul – oni wszyscy się o ciebie martwią, zależy im na tobie. Całe madridismo cię wspiera.
- Wiem. Daj mi trochę czasu, jeszcze tylko kilka dni – powiedział i pocałował Olallę w czoło. – Położę się.
Chłopak uściskał dziewczynę i kręconymi schodami powędrował do sypialni, w której zaszył się na cały wieczór. Olalla westchnęła ciężko i zabrała się za pracę, która była teraz dla niej jedyną odskocznią od problemów.

***

Olalla wyrwała się z pracy dwie godziny wcześniej, aby wesprzeć na duchu swojego chłopaka. Dzisiaj Sergio po raz pierwszy od śmierci rodziców pojechał na trening swojego klubu. „Wakacje” się skończyły i chłopak musiał wrócić do pracy, aczkolwiek nie miał na to zbyt wielkiej ochoty. Przy śniadaniu Olalla musiała bardzo mocno go namawiać, aby nie zrezygnował w ostatniej chwili. Użyła wszelkich argumentów, wytoczyła najcięższe działa i wyjęła wszystkie asy z rękawa – musiała to zrobić, inaczej chłopak załamałby się na dobre i długo nie zobaczyłby piłki. A to byłaby rzecz straszna, bo teraz Sergio nie miał nic poza sportem.
Przed wejściem do Valdebebas umówiła się z siostrą, która jako dziennikarka sportowa przeprowadzała relację z treningu. Tylko dzięki specjalnej przepustce Olalla mogła dostać się na teren ośrodka.
Widząc Sarę już z daleka śmiała się sama do siebie, bowiem obie miały na sobie takie same, brązowe kurtki.
- Od razu widać, że jesteśmy siostrami – powiedziała pani Casillas i przedstawiła siostrze swoich współpracowników. – Chodźmy!
Podczas gdy Sara „biegała” wokół boiska, robiła notatki odnośnie treningu i wygłaszała swoje przemowy do kamery, Olalla przysiadła na niewielkiej trybunie, z białymi ławkami, skąd miała doskonały widok na zajęcia. Od razu w tłumie jednakowo ubranych piłkarzy odnalazła Sergio. Stał na uboczu, biegł jako ostatni, był osowiały i nieobecny. Iker oraz Mesut – jego najlepsi przyjaciele, starali się go pocieszyć, zachęcić do wspólnych żartów i wygłupów, ale ten nie był do tego zbyt skory. W ciszy i skupieniu wykonywał wszystkie polecenia od trenera, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła. Zapewne w ogóle nie zauważyłby obecności Olalli, gdyby Iker nie pokazał mu jej palcem.
Dziewczyna chciała dodać mu otuchy, dlatego wyciągnęła do niego zaciśnięte kciuki. Sergio uśmiechnął się niepewnie i od razu spuścił głowę, aby wykonać kolejną serię przysiadów.
- Nie mogę na niego patrzeć – powiedziała Olalla, kiedy Sara usiadła obok niej. – Wygląda jak wrak człowieka. Gdzie się podziała jego radość i pasja do gry? Myślisz, że jeszcze go odzyskamy? – zapytała, spoglądając siostrze głęboko w oczy.
- Potrzeba czasu – odpowiedziała, przytulając ją do siebie. – Poza czasem nic mu nie pomoże. Chyba że psycholog, ale tam się pewnie nie wybiera.
- Spójrz tylko na niego… Dlaczego to akurat jego spotkało? Nie zasłużył sobie na to.
- To prawda. Sergio to wspaniały facet i jeszcze lepszy człowiek. Niezastąpiony przyjaciel. Wie, że jesteśmy z nim?
- Codziennie mu to powtarzam, ale chyba mi nie wierzy.
- Zawsze możecie na nas liczyć – powiedziała, ściskając ją ponownie. – Muszę się zbierać, jadę jeszcze do telewizji. Jak chcesz zostać to zostawię ci przepustkę.
- Zostanę. Poczekam na niego i wrócę z nim do domu.
- Ok. Aha… – rzekła ponownie, siadając obok siostry. – Oli, zauważyłaś to, że Mesut cały czas się na ciebie gapi?
- Wydaje ci się.
- Poważnie. Zwróć na to uwagę. Może to psychopata – zarechotała.
- Sara, idź już, bo się spóźnisz.
- Lecę, lecę… Trzymajcie się. – Dziewczyna pocałowała Olallę w policzek i pobiegła w stronę swoich współpracowników, którzy czekali na nią z zapakowanym sprzętem.

Po powrocie do domu Sergio zjadł znikome ilości obiadu i od razu zniknął w sypialni. Był wyczerpany – i fizycznie, i psychicznie. Po długiej nieobecności na boisku i treningach, jego kondycja, którą tak bardzo pragnął odzyskać w porze wakacji, nieco podupadła i dziś ciężko było mu nadążyć za kolegami. Starał się i dawał z siebie wszystko, jednak trener od razu zauważył jego złą formę. Mimo wszystko Jose Mourinho przymknął na to oko, bo wiedział, co czuje Sergio. W końcu każde z nas jest tylko człowiekiem.
Olalla zajrzała do sypialni. Na twarzy Ramosa malował się smutek, ale także wielki spokój. Z każdym dniem było coraz lepiej, bo nie nawiedzały go już koszmary, nie budził się w środku nocy zlany potem i nie błąkał się po domu bez celu. Dziewczyna zgarnęła jego kosmyki włosów z czoła i przykryła go niebieskim kocem. Wychodząc delikatnie zamknęła drzwi i wróciła do swojego malutkiego mieszkanka, w którym miała zamiar jeszcze popracować.
Panna Carbonero usiadła przy niewielkim, okrągłym stole stojącym pod oknem w salonie. Zapaliła niewielką lampkę i rozpoczęła przeglądanie stosu papierów. Olalla pracowała w biurze nieruchomości i musiała przygotować kilka umów dla klientów. Nie przepadała za papierkową robotą, godziny spędzone w biurze strasznie ją nużyły, jednak na razie nic nie zapowiadało rychłej zmiany. Przyzwyczaiła się już do swojego niewielkiego gabinetu, do znajomych z pracy, których nawet polubiła, do biegania po mieście i opowiadania ludziom o mieszkaniach i domach. Znała się na tym jak mało kto, zresztą z takim bagażem doświadczeń trudno by było, gdyby tego nie potrafiła.
Przy bladym świetle żółtej lampki Oli spojrzała w okno. W szarym budynku naprzeciwko, na pierwszym piętrze mieszkała dwójka młodych ludzi, których brunetka często obserwowała. Ich życie wydawało jej się wywrócone do góry nogami. Wysoki blondyn wychodził wcześnie rano i wracał późnym wieczorem, podczas gdy niziutka kobieta spędzała całe dnie na nauce. Kiedy wreszcie się spotykali, to cały czas się kłócili. Nie wiadomo o co, dziewczyna nie była w stanie tego dosłyszeć, ale w ich życiu nie działo się najlepiej. Olalla cieszyła się, że ona nie ma takich traumatycznych przeżyć.
Nagle przypomniało jej się, że miała wykonać jeden ważny telefon. Chwyciła za słuchawkę i wykręciła pożądany numer.
- Halo? – usłyszała dobrze znany jej, niski męski głos z niemieckim akcentem.
- To ja.
- Cieszę się, że dzwonisz.
- Czyś ty zgłupiał? Po cholerę żeś się tak na mnie gapił na tym treningu. 
- Kocham cię.
- Chcesz żeby wszystko się wydało?
- Uwielbiam jak się na mnie złościsz.
- Mesut, do cholery. Przestań! Ja mówię poważnie – powiedziała, opadając na oparcie krzesła, na którym siedziała .– Nie chcę kłopotów, zwłaszcza teraz, kiedy Sergio ma trudny okres.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Przyjedziesz do mnie?
- Dopiero wróciłam do domu.
- Proszę…
- Jakbym wiedziała, to nie wracałabym z Alcobendas, ale niech ci będzie. Przyjadę – odpowiedziała z cwanym uśmieszkiem. – Ale przygotuj coś do jedzenia, bo jestem potwornie głodna.
- Z moim zdolnościami to wiesz… Chyba tylko na spaghetti mnie stać.
- Uwielbiam twoje spaghetti. Będę za pół godziny. Do zobaczenia.
Olalla odłożyła słuchawkę, zebrała wszystkie papiery do teczki, którą potem schowała do swojej dużej, czarnej torebki. Szybko zmieniła sprane dżinsy i rozciągnięty t-shirt na ładną, kwiecistą sukienkę, założyła szpilki i wyszła z domu.
Pojechała na przedmieścia Madrytu – Alcobendas – gdzie w wielkim domu mieszkał Mesut Özil. Jak na złość w tej samej dzielnicy, tylko dwa domy dalej mieszkał jej chłopak Sergio Ramos, którego bezczelnie, świadomie i z premedytacją zdradzała od kilku miesięcy. Była straszną kobietą i nie mogła sobie wybaczyć swojej rozwiązłości.
Jej znajomość z zakręconym Hiszpanem rozpoczęła się dość spontanicznie i z zawrotną prędkością przemieniła się w coś „poważniejszego”, aczkolwiek Olalla od zawsze miała do tego lekkie podejście. Sergio był wesoły, zabawny i zawsze skory do zabawy – tym ją urzekł. Myślała, że będzie fajnym odskokiem od zdyscyplinowanego Chada. I rzeczywiście tak było, tylko, że po kilku tygodniach dziewczyna zaczęła odczuwać w sobie potworną pustkę, którą chciała załatać miłością. I tą miłość dał jej właśnie Mesut. Chłopak kochał ją szczerze, spełniał marzenia i snuł plany na przyszłość. Chciał ustatkowanego życia, kochającej żony, domu z ogrodem i psem, z którym bawiliby się na zielonej polanie w parku. Olalla poddała się temu marzeniu i definitywnie chciała skończyć romans z Hiszpanem, ale wówczas zmarli jego rodzice i dziewczyna nie mogła zostawić go w potrzebie. Kochała go jak przyjaciela, a przyjaciół poznaje się w biedzie, więc pozostawienie go na pastwę losu nie wchodziło w grę.
Olalla dyskretnie wjechała na dobrze znane jej osiedle, zostawiając swój samochód wśród drzew i krzewów z dala od domów Mesuta i Sergio. Krótki odcinek drogi pokonała niemalże biegnąc, mając na sobie czarny płaszcz, który w zimnym grudniu był niezbędny oraz w okularach przeciwsłonecznych. Nie chciała zostać rozpoznana. Sąsiedzi w dzisiejszych czasach naprawdę potrafią być „życzliwi”.
W drzwiach przywitał ją młody Niemiec. Pocałował ją namiętnie, obejmując w pasie i wsuwając dłoń pod sukienkę, aby móc pogłaskać jej pośladki.
- Pięknie tu pachnie – powiedziała dziewczyna, nie odrywając się ust ukochanego. – Postarałeś się.
- Dla ciebie. A może zrezygnujemy z tego jałowego jedzenia i od razu zaspokoimy swoje apetyty sobą?
- Mesut, jesteś okropny! – powiedziała, zanosząc się śmiechem i uderzając chłopaka w ramię. – Jamy! – dodała i kręcąc zmysłowo biodrami powędrowała do przestronnej jadali, w której był już zastawiony stół.
Chłopak nie spuszczał z niej wzroku. Rozbierał ją samym spojrzeniem i już nie mógł doczekać się deseru, który dostanie w swojej sypialni. Nie mógł zdzierżyć, że musi się dzielić taką kobietą jak Olalla. Dziewczyna wielokrotnie obiecywała mu zakończenie związku z Sergio, ale do tej pory zawsze coś stawało im na drodze. Miał nadzieję, że wkrótce wszystko się wyjaśni i Olalla będzie już tylko jego.

1 komentarz:

  1. Och. Olalla leci na dwa fronty... Choć pewnie zerwałaby z Sergio, gdyby nie to, że stracił właśnie rodzinę.

    OdpowiedzUsuń