27 lipca 2012

Rozdział czternasty: W kobietach dobro, litość i miłość mieszka.


- Co? Jak to nie jedziesz? Olalla, nie żartuj w ten sposób! – krzyknął Sergio na wieść o zmianie planów. – Wszystko jest już zapięte na ostatni guzik, wszystko jest już uzgodnione i zaakceptowane. Stracimy pieniądze jeśli teraz wszystko odwołamy!
Był późny wieczór i para szykowała się już do spania. Olalla przez pół dnia zbierała się do tej rozmowy. Szukała jakieś dobrej wymówki, która przekonałaby Sergio do drobnej zmiany planów. Jednak zdawała sobie sprawę, że to nie będzie łatwe. Hiszpan był łatwowierny i tak jak powiedział Mesut, zapewne łyknąłby wszystko. Ale w tej sprawie argument musiał być bardzo dobry, bo jemu bardzo zależało na tym wyjeździe.
- Sergio, powtarzam ci po raz setny. Zadzwonił do mnie lekarz z prośbą o przesunięcie badania. Zmarła jego matka i leci na pogrzeb, dlatego zaproponował mi wcześniejszy termin.
- A nie możesz iść do innego lekarza? Nie tylko on jeden jest w Madrycie.
- Doktor Garcia prowadzi moją ciążę od początku i mam do niego pełne zaufanie. Nie chcę go zmieniać na trzy miesiące przed rozwiązaniem. Wy jedźcie. To tylko kilka dni, dojadę do was za tydzień. Przecież nic wielkiego się nie stanie.
- To miały być nasze wakacje.
- I będą – odpowiedziała, obejmując go w pasie i wtulając się w jego nagi tors. – Będą krótsze, ale równie intensywne. Szybko zleci, zobaczysz. To bardzo ważne badanie, chcę je mieć za sobą, a nie denerwować się później, że coś jest nie tak.
- Masz rację. Niepewność jest najgorsza. Może ja zostanę z tobą, co? Będzie ci raźniej.
- Nie ma takiej potrzeby. Jesteś po ciężkim sezonie, odpoczynek ci się należy. Jedź i wyszalej się, poskacz z klifów, skorzystaj z paralotni, motorówek itp. Jak przyjdzie do ciebie ciężarna dziewczyna to zajmiesz się stateczniejszymi rzeczami – zaśmiała się, całując go czule.
- Jesteś pewna? – Olalla pokiwała twierdząco głową i pogłaskała go po policzku. – No dobrze, ale narażasz mnie na potworną tęsknotę.
- Mój biedny… - Dziewczyna bardzo mocno się do niego przytuliła i pocałowała w ramię. Znów musiała go okłamać. Nie było to dla niej przyjemne, jednak życie bywało brutalne. Olalli pozostało mieć nadzieję, że Sergio nie odkryje jej „przekrętu”,

- Uważaj na siebie. – Olalla i Sergio stali w miłosnym uścisku przed wejściem do ich domu. Była ładna, słoneczna pogoda, na podjeździe w samochodzie czekali już Sara i Iker, którzy niecierpliwili się, ale jednocześnie nie mogli przerwać romantycznego pożegnania zakochanym. – Nie pij za dużo i nie podrywaj dziewczyn – zaśmiała się, poprawiając mu kołnierzyk koszulki polo.
- Obiecuję.
- Baw się dobrze i zadzwoń jak dolecicie. – Dziewczyna pocałowała go na pożegnanie, bo nie mogła znieść min strojonych przez siostrę oraz jej męża.
Iker zaśmiał i nacisnął na klakson, krzycząc:
- Dawaj Sergio, bo samolot nam zwieje!
- Do zobaczenia – rzekł Sergio na koniec i pocałował ją w policzek.
Olalla stała na ganku dopóki samochód bramkarza Królewskich nie zniknął z pola jej widzenia. Teraz żałowała swojej decyzji. To miały być cudowne wakacje, a tymczasem zamieniły się one w kolejną farsę z nią i Mesutem w rolach głównych, farsę pełną kłamstw i obłudy.
Czarne BMW ledwo zniknęło za zakrętem, a już chwilę potem na podjazd wjechało kolejne auto, tym razem białe Audi, z uśmiechniętym Mesutem w środku. Olalla wywróciła oczyma i weszła do domu, pozostawiając uchylone drzwi. Chwilę potem usłyszała jak drzwi się zatrzaskują, a do kuchni, w której się znajdowała, wchodzi Mesut. Spojrzała na niego i ujrzała rozradowaną twarz i oczy pełne szczęścia.
- Gotowa?
- Tak – odpowiedziała, upijając łyk wody. – Pomożesz mi z walizką? Jest w szafie, w mojej sypialni.
Chłopak bez słowa wspiął się po schodach na piętro. Zjawił się po kilku minutach w torbą oraz oprawionym w ramkę zdjęciem przedstawiającym ją oraz hiszpańskiego piłkarza.
- Szczęśliwa rodzinka?
- Nie ironizuj. Jedźmy już – rzekła, wylewając resztki wody do zlewu i odkładając szklankę na suszarkę. Bez słowa minęła Niemca i zajęła miejsce pasażera w jego samochodzie.
Podróż trwająca nieco ponad godzinę przeminęła im spokojnie. Olalla czuła się zaszczuta i zmuszana do tego wyjazdu. Nie potrafiła się z niego cieszyć. Ze wzrokiem wlepionym w zmieniający się krajobraz myślała o Sergio, o tym, co go czeka na Ibizie, jak się będzie bawić razem z Sarą i Ikerem. Zazdrościła im. Żałowała, że spotkała Mesuta, że dała się zaszantażować i podpuścić. Próba samobójcza? Też coś! Nie wierzyła w to, ale mimo wszystko wolała nie kusić losu. Tak, to był jedyny argument, który zmusił ją do tego wyjazdu. Gdyby Mesut sięgnął po coś innego to zapewne „kopnęłaby go w dupę” i zapomniała o całej sprawie. Ale człowiek zdesperowany to człowiek nieobliczalny.
Toledo to niezwykle malownicze miasteczko, z licznymi zabytkami, w tym twierdzą Alkazar górującą i trzymającą pieczę nad okolicą. Znajduje się tam wiele romantycznych kamieniczek, kawiarenek i restauracji, centrum miasta tętni życiem i jest kolebką kulturalnej rozrywki. Wszystko to otulone jest bogatą roślinnością, ciekawą fauną i niezwykłymi zjawiskami przyrodniczymi. Ludzie tu są niezwykle gościnni i serdeczni, żyją zgodnie z przykazaniami i według tradycji, jednak nie przeszkadza im to w prowadzeniu radosnego i przepełnionego w rozrywki życia. Toledo to miasto słynące z niesamowitych krajobrazów i rozwiniętego przemysłu turystycznego. Nad rzeką Tag znajduje się wiele ośrodków i gospodarstw agroturystycznych, i właśnie jedno z takich miejsc wybrał Mesut na wakacje dla siebie i Olalli.
Niemiec zaparkował samochód wśród leśnych drzew, nieopodal brzegu rzeki, gdzie stał niewielki drewniany domek. Na pierwszy rzut oka nie prezentował się on zbyt obiecująco, jednak po bliższym przyjrzeniu się można było stwierdzić, że domek jest zadbany i wygodny.
- I jak? – zapytał Mesut, wysiadając z auta. – Starałem się, aby miejsce ci się spodobało.
- Pięknie tu – odpowiedziała, rozglądając się po okolicy. Olalla zawsze marzyła o domku na wsi, wśród drzew i łąk, nad małym jeziorkiem, nad którym można by było łowić ryby, więc nic dziwnego, że Toledo bardzo się jej spodobało. Było to idealne miejsce dla wychowywania dzieci – ciche, spokojne i bezpieczne. – Gdyby Sergio był choć trochę inny, to z pewnością bym go tutaj zaprosiła. On niestety preferuje bardziej wyszukane miejsca – powiedziała, spoglądając na Mesuta.
- Jak Ibiza… No ale chociaż ten tydzień spędzisz po swojemu.
Chłopak wyciągnął z bagażnika ich torby i postawił je na ganku, tuż koło drzwi. Wręczył Olalli klucze, mówiąc:
- Wejdź i rozejrzyj się, a ja pójdę nas zameldować.
Olalla postąpiła zgodnie z poleceniem. Domek był naprawdę uroczy, oglądała go z prawdziwym zafascynowaniem. Był utrzymany w ciepłych kolorach, w zgodzie z lasem, z naturą. Kuchnia była połączona z salonem, z prawej strony była jedna sypialnia, a z lewej druga. Wszędzie stały drewniane meble, pokoje były oświetlone jedynie przez malutkie, romantyczne lampki, na podłogach rozłożone były dywany imitujące skóry zwierząt. Jednak największe wrażenie zrobił na niej kamienny kominek, przy którym stała kanapa oraz dwa fotele.
- Ale tu ładnie – powiedział Mesut, wchodząc do środka. – Widziałem zdjęcia w folderze internetowym, ale nie sądziłem, że na żywo wygląda to równie atrakcyjnie. Miłe zaskoczenie.
- To miejsce jest wyjątkowe i aż boję się tego, co tu jeszcze zobaczę – zaśmiała się. – Zakochałam się w tym mieście.
- Znajomy mi je polecił. Początkowo nie byłem przekonany, ale potem stwierdziłem, że chwila wyciszenia i spokoju dobrze mi zrobi. Muszę odreagować, przemyśleć kilka spraw…
- I przestać pić. – Mesut spojrzał na dziewczynę bardzo pewnym i złowrogim spojrzeniem, jednak przyznał jej rację. – To co robimy? – zapytała.
- Nie jesteś zmęczona? Może chcesz odpocząć.
- To ciąża, a nie choroba – zaśmiała się. – Chodźmy zwiedzić miasto, chociaż te najbliższe miejsca.
- Okey, ale jak będziesz potrzebowała odpoczynku to powiedz od razu.
- Dobra, dobra… Chodź. – Olalla przełożyła przez ramię niewielką torebeczkę i wszyła z domku.
Olalla po raz kolejny przekonała się, że Toledo to miasto stworzone dla niej. Wszystko tutaj było inne niż w Madrycie – lepsze, spokojniejsze, mniejsze… Powietrze było czyste i świeże, przepełnione zapachem drzew i kwiatów. Wchodząc w głąb miasta naturę zastępował cudowny aromat świeżo parzonej kawy. Życie toczyło się tutaj swoim własnym, wolnym tempem, ludzie nawet samochody zamienili na przyjazne środowisku rowery.
- Tego mi brakowało – powiedziała Olalla, biorąc głęboki wdech. – Ten spokój, cisza… Można odpocząć od miejskiego hałasu i kurzu.
- Racja. Niby jesteśmy tak blisko stolicy, a jednak wszystko tu jest kompletnie różne. Zupełnie jakbyśmy byli w innym kraju – rzekł, podając jej czerwone jabłko, które przed momentem kupił na ulicznym stoisku. Dziewczyna powąchała owoc i napawała się jego aromatem. Żal było je kąsać, bo wyglądało niczym eksponat muzealny, ale nie mogła się oprzeć, bo coś, co wygląda tak pięknie musi piekielnie dobrze smakować.
- Myślisz, że dzisiaj jest otwarte? – zapytała, spoglądając w górę na wielkie mury twierdzy, do której zmierzali. – Dzisiaj niedziela, a wiesz jak to zazwyczaj bywa.
- Sam nie wiem. Mogliśmy się kogoś zapytać, zanim wdrapaliśmy się na szczyt.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ruch nam się przyda, dotlenimy się i będziemy spać jak aniołki – zaśmiała się. – Aczkolwiek jeszcze nie wszystko stracone. Zaraz się przekonamy, czy nas tam wpuszczą.
Pomimo długiej wspinaczki na wzgórze, pomimo spaceru w piekielny upał i wielkiej chęci obejrzenia tego zabytku, Olalla i Mesut musieli odbić się od wielkiej bramy twierdzy. Zamknięte. Nie pozostało im nic innego jak zrobić drobne zakupy i wrócić do ośrodka, odpocząć po podróży i „zwiedzaniu” miasta.

- Mogę? – Mesut lekko zapukał w drzwi do sypialni Olalli i uchylił je wchodząc nieśmiało do środka. Dziewczyna leżała na łóżku i czytała książkę, gdyż w ten właśnie sposób najlepiej się relaksowała. Z początku było jej trochę głupio, że zamiast rozmawiać z Niemcem, spędzać z nim czas, aby skutecznie wybić mu z głowy samobójstwo, to każe mu zajmować się sobą, podczas gdy ona świetnie bawi się z lekturą w ręku. Ale poczuła nagłą falę zmęczenia i nie miała siły na poważne konwersacje. – Upiekę kiełbaski na kolację. Skusisz się?
- Jasne – odpowiedziała z uśmiechem. – Pomogę ci. – Olalla powędrowała za chłopakiem do kuchni, w której leżały ich zakupy. Rozpakowała jedną z siatek i zabrała się za przyrządzanie sałatki, jednak dzwonek telefonu komórkowego odciągnął ją od pracy. Spostrzegła, że na wyświetlaczu pokazuje się numer Sergio, więc nie mogła sobie odmówić przyjemności, którą daje rozmowa z ukochanym.
Zostawiła Mesuta samego w kuchni, a sama wyszła z domku. Odbierając i tocząc wesołą rozmowę „o niczym” ruszyła w stronę rzeki. Słońce właśnie zachodziło, co sprawiało, że tafla wody mieniła się mnóstwem rozmaitych kolorów. Dawało to niesamowity efekt, który zainteresował Olallę na tyle, że niewiele rozumiała ze słowotoku Sergio. Przysiadła na powalonym konarze drzewa, znajdującym się tuż przy pomoście i ze słuchawką przyłożoną do ucha słuchała ukochanego, który opowiadał jej o podróży, hotelu, widoku z okna i o tym jak cholernie za nią tęskni.
Rozmowa nie była długa, ale bardzo treściwa. Najważniejsze, że wszystko było w porządku. Mimo to, że Olalla już dawno się rozłączyła, to nie potrafiła odejść i zostawić tego widoku w spokoju. Musiała tam zostać i obejrzeć do końca widowisko, które za darmo zaserwowała jej natura. 
- Mogę? – Nagle za jej plecami pojawił się Mesut trzymający w dłoniach dwa talerze z upieczonymi kiełbaskami.
- Tak, już skończyłam – powiedziała, biorąc od niego posiłek. – Przepraszam, że tak nagle wyszłam i ci nie pomogłam, ale Sergio dzwonił.
- Domyśliłem się – odparł, zajmując miejsce obok niej. Nie mógł napatrzeć się na jej twarz, która szczególnie teraz, w pomarańczowo-różowym świetle zachodzącego słońca była przepiękna. – I co u niego?
- Wszystko dobrze. Najważniejsze, że doleciał cały i zdrowy. Właśnie teraz wybiera się do klubu, aby potańczyć.
- Pewnie wolałabyś być teraz z nim, nie?
- Z jednej strony tak, ale z drugiej jest tutaj tak pięknie… - Olalla rozmarzonym wzrokiem spojrzała na gładką taflę rzeki. Miała ochotę do niej wskoczyć, ale wiedziała, że nie jest to najlepszy pomysł. – A ty nie żałujesz, że mnie zaprosiłeś? Trochę się zmieniłam…
- Nie żałuję niczego co ma związek z tobą – odparł, patrząc jej w oczy. Dziewczyna lekko się speszyła, dlatego uciekła wzrokiem na liście drzew kołyszące się na wietrze. – Nie mamy już szans, prawda?
- Nie – odpowiedziała ze smutkiem. – Ułożyłam sobie życie, jestem szczęśliwa z Sergio, ale byłabym szczęśliwsza gdybyś nadal się z nami przyjaźnił. Wiem, że na tym etapie to już niemożliwe, bo nasz widok sprawia ci wiele bólu. Żałuję, że wdałam się w ten romans, bo jesteś cudownym człowiekiem, wspaniałym przyjacielem i gdyby nie to wszystko, to myślę, że nasze losy potoczyłby się zupełnie inaczej. Nie chcę żebyś przeze mnie cierpiał. Nie krzywdź się, proszę…
- Początkowo nieźle sobie radziłem, bo byłem zły na ciebie i na niego. Ale z czasem złość odeszła, a wdarła się irytacja, żal, smutek… Jestem za wrażliwy na to wszystko. Chciałbym cofnąć czas, nigdy od ciebie nie odejść, ale wiem, że to niemożliwe, bo ty już wybrałaś. – Mesut wziął głęboki wdech. – Szkoda, że nie mnie. Początkowo wydawało się, że jesteśmy stworzeni dla siebie, więc nie wiem dlaczego podjęłaś taką decyzję.
- Sam ode mnie odszedłeś. To ty wykonałeś ten pierwszy krok.
- Bo nie chciałeś powiedzieć o wszystkim Sergio. Myślisz, że było mi łatwo być wiecznie tym drugim? Też mam uczucia, nie jestem robotem. Chciałem się cieszyć życiem z moją ukochaną, a nie kryć się po kątach w obawie, że ktoś nas zauważy.
- Obiecałam ci, że mu powiem i zrobiłabym to. Czy ty nie rozumiesz, że on stracił całą rodzinę? Nie mogłam mu wtedy powiedzieć, bo to by go zabiło.
- A pomyślałaś choć raz o mnie? Jak cierpię, gdy przychodzisz po niego na treningi, jak widzę wasze zdjęcia w gazetach… Kurczę, Olalla ja cię kocham i nie potrafię przejść z tym do porządku dziennego.
Olalla spojrzała na jego twarz, której rysy były teraz bardzo mocno i wyraźnie zarysowane. Zaciśnięta szczęka, wściekłe, lekko załzawione oczy, zmarszczony nos – można było się go przestraszyć, jednak ona nigdy nie obawiała się Mesuta i nawet jego najwścieklejsze wydanie nie wzbudziło w niej lęku. Mesut był dobrym człowiekiem, nie skrzywdziłby nawet muchy, więc była go całkowicie pewna. I właśnie to jego dobre serce, nieskazitelne oblicze, sprawiało, że zadawany mu ból odbierał z podwojoną siłą. Olalla odniosła wrażenie, że jeszcze jeden cios, a Niemiec zginie, zupełnie jak rzymski gladiator na arenie walk.
- Nie pij więcej i nie krzywdź się – poprosiła, kładąc mu głowę na ramieniu. – Zależy mi na tobie, jesteś jak przyjaciel i nie mogę patrzeć jak się marnujesz…
- To przez ciebie.
- Wiem, tym bardziej mnie to dotyka. Chciałabym znaleźć jakieś rozwiązanie dla tej sytuacji, ale obawiam się, że go nie ma. Jest już po prostu za późno.
- A jak dziecko będzie moje?
- Jak będziesz chciał to oczywiście uznam cię jako ojca, ale moja przyszłość będzie uzależniona od Sergio. Jeśli wykaże choć krztę chęci bycia dalej ze mną, pomimo zdrady, oszustw i kłamstw, to nie będę się wahać. Wybacz…
- W żaden sposób z nim nie wygram. Chyba muszę się z tym pogodzić, a najlepiej będzie jak zmienię barwy klubowe jeszcze w tym okienku transferowym.
- Co? Nie możesz opuścić Realu.
- Może po prostu pójdę na wypożyczenie. Rok czy dwa z dala od Madrytu, od ciebie, dobrze mi zrobi. Przepraszam, ale pójdę się już położyć. Dobranoc, Oli.
Olalla patrzyła jak zasmucony Mesut kieruje się w stronę domu. Co za porażka - pomyślała.
- Rujnuję życie wszystkim dookoła – powiedziała wściekle. – To ja powinnam pójść na wypożyczenie, a nie ty. 
_____________________
Witam na nowym portalu. Onet jest nie do zniesienia. Sądziłam, że dociągnę to opowiadanie tam do końca, ale nie udało się. Po tym jak dzisiaj przez pół godziny próbowałam zalogować się na konto - dałam za wygraną. Nie ma sensu się z tym męczyć. 

P.S. 1) Chciałabym Was zaprosić na mojego głównego bloga, na którym od czasu do czasu będą pojawiać się notki o mnie, o tym co myślę, co lubię, co się wydarzyło... Pewnie nie zainteresuje to Was, ale czasami mam potrzebę powiedzenia czegoś :) Zapraszam na Ozilla-mojatworczość

 P.S. 2) Przepraszam za "szablon" i ogólny wygląd bloga. W najbliższym czasie postaram się coś zamówić... A może ktoś z Was ma takie zdolności i wielką chęć niesienia pomocy? :) Piszcie w komentarzach albo na gadu.

20 komentarzy:

  1. Dobrze, że przeniosłaś się na blogspot.. dodawanie komentarzy na onecie też było uciążliwe, czasami nawet niemożliwe, więc się cieszę ;) A co do nowego rozdziału, to jak zawsze jestem zachwycona. A jednak, Olalla spędzi ten tydzień z Mesutem, a Sergio dał się oszukać. Tylko szkoda mi niemca.. Olalla nie ukrywa przed nim, że nie ma dla nich szans.. to najbardziej przygnębiające. Chcę wiedzieć, co będzie dalej. Czekam, czekam na kolejny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony denrwuje mnie zachowanie Olalli a zdrugiej to bardzo dobrze ją rozumiem i jej współczuję,jestem ciekawa co będzie dalej;)
    pozdrawiam
    ~celu$ka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry rozdział:) Z jednej strony szkoda że nie pojechała od razu z Sergio ale z drugiej dobrze że w końcu wszystko sobie wyjaśni z Mesutem. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. czasami aż sie odechciewa dodawać komentarze i notki bo onet to straszny szajs.... ugh no cóż, dobrze ze przeniosłaś ;D

    co do odcinka ech no dziwnie. jak dla mnie sytuacja beznadziejna i nie rozumiem wyboru Olli ale zapewne masz plan wiec poczekam jak to sie skonczy ;D
    Caroline

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że się przeniosłaś. To dobra decyzja :)
    Mnie się wydaje, że ta cała ich wspólna wycieczka ujrzy światło dzienne i Sergio wcale nie będzie zadowolony. Nadal nie rozumiem, jak mogła go tak bardzo ranić. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że się przeniosłaś. Nawet sama polubiłam blogspota, a to jest wielki sukces. Przetestowałam wiele serwisów, ale jeden był gorszy od drugiego.
    Jednak przechodząc do odcinka... Nie rozumiem zachowania Olalli. Ona się zachowuje, jakby w ogóle nie miała uczuć. Nie liczy się z innymi, a to jest raczej egoistyczne podejście.
    Mesut w tym wszystkim nie jest lepszy. Zagrał na jej uczuciach, że jeśli z nim nie pojedzie to się zabije. Emocjonalne podpuszczenie naszej głównej bohaterki, phi!
    Ogromnie mi się podobał ten fragment z wycieczką. Niby nic wielkiego się nie działo, ale urzekła mnie i to dosłownie.
    Kończąc powiem, że szkoda mi tej dwójki. Niby mnie irytują, ale ta dwójka nieźle się meczą. Jednocześnie jestem ciekawa czy rzeczywiście Oli powie Sergio o zdradzie.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj :). Przepraszam, że muszę to powiedzieć, ale złożyłaś zamówienie poza limitem podanym w notce. Pewnie w innych okolicznościach, wykonałabym je, jednak teraz mam masę innych rzeczy do roboty. Pozdrawiam. (szabllon.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh, udało jej się. Ale gorzej będzie, gdy Sergio dowie się, jak go oszukała. Dobra, bała się o Mesuta, ale... no jak mogła tak zachować się wobec Sergio, który chciał spędzić z nią wspaniałe wakacje? Aż nie mogę się doczekać, gdy wszystko wyjdzie na jaw. A co do dziecka... to jestem przekonana, że należy do Mesuta. Chociaż... po Tobie można się wszystkiego spodziewać :D Haha. Ale brawa dla Mesuta za to, że wybrał tak urocze miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem pewna, że Sergio w końcu dowie się prawdy, a wtedy Ollala i Mesut będą mieli przerąbane. A sam Sergio poczuje się nieźle oszukany i zdradzony. Aż mi się go szkoda robi. Rozumiem, że Ollala pojechała do Mesuta, bo się o niego martwiła, ale nie powinna okłamywać Ramosa. Kłamstwo do niczego nie prowadzi i zawsze wychodzi na jaw.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeej. Teraz to już naprawdę nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć... Ollala jest szczęśliwa z Sergio, on też ją okropnie kocha, ale Mesut tak strasznie cierpi. I teraz, gdy wreszcie nie uskutecznia tych swoich gierek, można zauważyć, że jest naprawdę dobrym, tylko trochę zagubionym w swoich uczuciach człowiekiem.
    Pozdrawiam. ;** [http://rok-w-raju.blogspot.com] lub [http://rok-w-raju.blog.onet.pl] :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Obawiam się reakcji Sergio gdy dowie się o tej wycieczce Olalli z Mesutem.. A jak później wyjdzie, że mieli romans to czuję, że to będzie jedna wielka masakra. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. albo to u mnie jakiś błąd, ale po 8 rozdziale jest od razu 10 i brakuje chyba rozdziału 3, a szkoda. :(
    zakochałam się w Twoich opowiadaniach i oczywiście zaczynam wszystko nadrabiać. ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie dla Ciebie rozwinęłam archiwum po prawej strony. Wszystkie rozdziały są dostępne, więc to zapewne jakiś blogspotowy błąd :)

      Usuń
  13. Cześć, bo jestem na blogspocie od niedawna i chciałabym się Ciebie zapytać, jak zrobiłaś takie "MENU". W sensie, że umieściłaś tam tak dużo linków. I jak się klika w wybrany link przenosi Cię do np. bohaterów. Na onecie było łatwo. A tu nie wiem, wytłumaczysz? - 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział był niesamowity. Romantyczny, tchnący spokojem i świeżością Toledo. Nic dziwnego, że Olalli tak bardzo się tam podoba, bo musi być to wyjątkowe i piękne miejsce. Myślę, że dziewczyna gdzieś w głębi duszy sama kocha nadal Mesuta. Zastanawiam się, z kim będzie na końcu i żywię nadzieję, iż wybrankiem okaże się jednak Niemiec ;) Sergio nie znoszę chyba od początku opowiadania, w ogóle nie pasuje do Oli, kochającej prostotę, co z kolei doskonale rozumie Mesut. Ogółem bardzo mi się podobało ;* Poprzedni rozdział przeczytałam jeszcze na onecie, ale nie mogłam go skomentować :( Zostawię więc komentarz tutaj :))
    Pozdrawiam ;*
    [gryfonka-na-tropie]

    OdpowiedzUsuń
  15. http://plonace-tajemnice.blogspot.com/ - kochana, powiedz mi, czy ten szablon widzisz prawidłowo?

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy tylko ja nie współczuję Mesutowi? Od początku kibicuję Sergio i Oli, ale wydaje mi się, że na 90% na końcu olalla będzie z Mesutem.
    Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Przy czytaniu poprzedniego myślałam, że Olalla początkowo się nie zgodzi, ale później jak Mesut zagroził, że popełni samobójstwo...Powiało grozą! I dziewczyna przerażona tą perspektywą zgodziła się wyjechać z Niemcem na tydzień...Ma szczęście, że Sergio tak łatwo połknął ten haczyk i nie wyczaił co jest na rzeczy...To miały być ich wymarzone wakacje, a tutaj...Jest pięknie i romantycznie, ale z Mesutem...;) Nawet nie wiesz jak się rozpływałam przy czytaniu tego rozdziału i opisu tego miasta i w ogóle ;)) Dech mi zaparło! Tylko ta końcówka...Tak mi się jakoś smutno zrobiło :(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Już wróciłam z wakacji i zaczynam powoli nadrabiać zaległości na Twoich blogach. Dobrze, że się przeniosłaś. Blogspot jest chyba najlepszym portalem, gdzie można prowadzić bloga. Dobry wybór : )
    Tak samo jak moja przedmówczyni, myślałam, że Olalla wybierze Sergio i poleci z nim na Ibizę. Znając jej upór mogłaby to zrobić. Ale widać, że Mesut jest dla niej jeszcze kimś ważnym, skoro się zgodziła. Cóż - jej wybór.
    Obawiam się, że Sergio będzie chciał szybciej wrócić z Ibizy i to zrobi i odkryje, że dziewczyna go oszukała.
    Ładnie opisałaś Toledo. Jest rzeczywiście całkiem inne niż Madryt. Czekam z niecierpliwością na next ; *

    OdpowiedzUsuń
  19. Wreszcie tutaj dotarłam. Podoba mi się to jak opisałaś Toledo. Od razu poczułam, że fajnie by było kiedyś odwiedzić to miasto. Dziwi mnie zachowanie Mesuta. Rozumiem, że jest wrażliwym człowiekiem i to co się działo ostatnio - ciąża Oli i jej decyzja o pozostaniu z Sergio bardzo go zraniły, ale nie spodziewałabym się nigdy, że będzie jej groził. Tym bardziej popełnieniem samobójstwa. Jakoś nie pasuje mi taki obrazek do Mesuta. Co do tego, że zgodziła się z nim pojechać mam mieszane uczucia. Dalej jest jej bliski i się o niego martwi. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Sergio o niczym się nie dowie. Nie potrzeba im już więcej komplikacji.
    Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń